Północna Izba Gospodarcza: Restauratorzy zaniepokojeni brakiem narzędzi do egzekwowania obostrzeń

Aktualności

Północna Izba Gospodarcza: Restauratorzy zaniepokojeni brakiem narzędzi do egzekwowania obostrzeń

Obostrzenia póki co nie wywołują wielkiego popłochu i rewolucji w działaniu przedsiębiorców, ale dla wielu firm stają się poważną komplikacją w planowaniu kolejnych miesięcy – uważają przedstawiciele Północnej Izby Gospodarczej.

Teoretycznie można założyć, że jeżeli sytuacja się uspokoi to wydarzenia świąteczne i sylwestrowe odbędą się bez zakłóceń, ale jeżeli czwarta fala będzie postępować to wiele planowanych działań będzie mogła ulec weryfikacji.

Północna Izba Gospodarcza od początku konsekwentnie przekonuje, że lockdown i obostrzenia nie są dobrym rozwiązaniem. Zmiany, które wchodzą w życie od 1 grudnia należy odebrać jako pewne ostrzeżenie dla społeczeństwa, ale negatywnym beneficjentem całej sytuacji znów będą głównie przedsiębiorcy – przekonuje Hanna Mojsiuk, prezes Izby. Na pewno należy zauważyć, że nareszcie podejmowane są jakieś działania w związku z tym, by czwartą falę ograniczyć. Nie jestem jednak przekonana o kierunku tych działań. Nie chciałabym, by te obostrzenia były preludium do lockdownu, bo tego wiele firm po prostu by nie przetrwało. Ograniczenia w gospodarce są przede wszystkim karą i utrudnieniem dla przedsiębiorców, bo muszą oni zajmować się organizowaniem pracy tak, by przed kontrolującymi udowodnić, że ilość osób przebywających w lokalu czy sklepie spełnia limity wyznaczone przez sanepid. Mamy dużo sygnałów o kontrolach. Nie ma ustawy zezwalającej pracodawcom na weryfikację, kto jest zaszczepiony. Nie ma żadnych regulacji pozwalających na sprawdzanie czy osoba przebywająca w sklepie czy na dyskotece jest zaszczepiona. Wprowadzane są limity, a jednocześnie nie możemy ich spełnić, bo jak mamy rozpoznać zaszczepionego od niezaszczepionego? To powinna być najważniejsza sprawa teraz. Oczekujemy także na konkretne działania zachęcające do szczepień, bardzo ich brakuje. Mówimy o przekonujących kampaniach informacyjnych. Może też czas, by sięgnąć po radykalniejsze rozwiązania znane z Europy.

Przedsiębiorcy w miejscowościach turystycznych przyznają, że klientów jest sporo mimo sezonu zimowego, który nad polskim morzem jest mniej obfity niż np. w górach.

Zmniejszenie limitów do 50 % martwi przedsiębiorców, choć pozytywne jest to, że osoby zaszczepione wciąż nie liczą się do tych limitów. Zimą do Świnoujścia przyjeżdżają głównie grupy z Niemiec i one zwykle są w całości zaszczepione. Polscy turyści raczej też nie mają z tym problemu. Jeżeli nie zostanie zamknięta granica to branża turystyczna na szczęście drastycznie nie odczuje obostrzeń. Problemem pozostaje brak możliwości kontroli czy ktoś jest zaszczepiony czy nie. Nie może tego zrobić pracownik hotelu, a może zrobić pracownik sanepidu. To nierówna walka, bo jeżeli się okaże, że ilość gości jest nad limitem to konsekwencje ponosi hotel – mówi Piotr Kuśmierek, prezes oddziału Północnej Izby Gospodarczej w Świnoujściu.

Czy te zmiany sprawią, że omikron do nas nie przyjdzie? Nie wydaje mi się. Podkreślamy, że największym problemem pozostaje brak możliwości weryfikowania gości. Wytyczne Ministra Zdrowia nas nie satysfakcjonują. Padła sugestia, by wpuszczać 50% gości hotelowych, a potem tylko tych deklarujących szczepienie. Tak nie da się funkcjonować w takiej branży jak hotelarstwo. Nasza frekwencja jest uzależniona od decyzji rządu niemieckiego, czujemy pewien niepokój. Nowy wariant powoduje, że nie wiemy czego się spodziewać już za kilka dni. Nie ma w nas obecnie ani wielkiej radości, ani wielkiej paniki – mówi Roman Kucierski, dyrektor zarządzający hotelu Hamilton w Świnoujściu.

źródło: Północna Izba Gospodarcza