Kinga Rylska: Eventy (nie) gastronomiczne. Tak czy nie?

Porady

Kinga Rylska: Eventy (nie) gastronomiczne. Tak czy nie?

Drodzy Państwo, muszę Was zasmucić, ponieważ na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nie smućmy się jednak za mocno, bo jest kilka reguł, wskazówek, na temat tego, co, kiedy, jak, gdzie i czy je w ogóle robić?

Od kilku już lat wszędzie czytamy, słuchamy na panelach, wbijają nam do głów i my wbijamy innym, że restauracja to nie tylko miejsce, gdzie gość ma dobrze zjeść i się napić. To również cała otoczka! To klimat, to ta słynna atmosfera. Co więcej, od marek (nie tylko tych gastronomicznych) wymaga się zaangażowania społecznego, czy niebycia obojętnym na zmiany klimatu.

Restauracje to już nie tylko lokale, w których mamy zaspokoić fizjologiczną potrzebę uczucia głodu, bo to miejsca, gdzie spędzamy aktualnie po kilka godzin, przenosimy tam swoją pracę, zabieramy ze sobą książki do poczytania, czy po prostu idziemy się zrelaksować. Cała branża HoReCa włożyła ogrom pracy, by „wyciągnąć” ludzi z ich domów do spędzania swojego czasu właśnie w restauracjach czy kawiarniach.

Lokale wciąż (mimo niestety wielu zamknięć spowodowanych pandemią, wojną czy inflacją) rosną jak grzyby po deszczu. Restauratorzy „stają więc na głowie”, by przykuć uwagę gości
do swojego lokalu, by ich ściągnąć do siebie. I wspaniale! Tylko zanim, za przeproszeniem, n-ty lokal zrobi poranną jogę, zastanówmy się, czy to pasuje do naszego DNA. Żeby nie było, jestem wielką fanką jogi, sama ją praktykuję, ale bądźmy kreatywni! Mam wrażenie, że teraz do prawie każdego
lokalu, który ma ogród, mogę wybrać się na taką sesję. A może spróbujmy, chociażby porannej medytacji, body artu, pilatesu, rozciągania czy praktyki oddechu?

Odbiegając od jogi, a powracając do meritum, czyli kreatywności. Jeżeli Wasz koncept daje Wam przestrzeń do organizacji eventów, organizujcie! I chwała Wam za te eventy, ale nie kopiujmy, a kreujemy!

Poza kreatywnością są jeszcze dwie bardzo ważne kwestie. Po pierwsze: zastanówmy się, na początku jaka jest nasza grupa docelowa, jaki jest nasz gość, do jakiego odbiorcy chcemy trafić. Pomyślmy w następnej kolejności, jakie on ma zainteresowania, hobby, jak spędza wolny czas, co lubi robić. Zróbmy porządny research zanim zaangażujemy czas, pieniądze, ludzi i często nasze własne nerwy, w organizację czegokolwiek. Można zrobić ankiety wśród gości, zapytać ich na kanałach social media, dać propozycje do wyboru bądź kierunki naszych planowanych działań i wtedy zobaczyć, jak na to się zaopatrują.

Pomyślmy o czymś wow! O czymś, co ich zaskoczy, co ściągnie do nas gości, co sprawi, że będzie o nas głośno, bo gwarantuję Wam, Drodzy Państwo, że setny event tej samej treści nie zapewni Wam dzikich tłumów i setki „lajków”. Nie bójmy się kreować, nie bójmy się przekraczać granic, my musimy zaskakiwać! Żyjemy w świecie online, atakowani milionem zaskakujących treści, rozwiązań, wydarzeń itd. Jesteśmy głodni czegoś więcej!

Pamiętam jak za czasów mojej pracy dla jednej z najpopularniejszych lifestylowych sieci restauracji, wprowadzałam strategię #people & #friends. W jednym z kwartałów naszym głównym celem było dotarcie do młodego grona odbiorców. Co zrobiliśmy, by przykuć ich uwagę? Komunikację do seniorów! Speed Datingi dla seniorów, ich metamorfozy, dancingi międzypokoleniowe, seniorów wstawiliśmy za bary, by polewali „tym młodym” drinki! Byli nawet na dj-ce i rozkręcali wieczorne cocktail party!

Młodzi byli zachwyceni, a telewizja i gazety biły do nas drzwiami i oknami, nie wierząc w to, co się dzieje w naszych lokalach! Młodzi są wrażliwi na swoich dziadków, zaprowadzają ich do lokali, przekazują informacje, kibicują im, troszczą się o nich, chcą zapewnić im rozrywkę, by nie siedzieli samemu przy tysięcznej krzyżówce bądź nie użalali się nad swoim zdrowiem. Są mocno zaangażowani w życie seniorów, swych dziadków. To był strzał w dziesiątkę! Młodzi dosłownie zalali nasz lokal, bo komunikacja dotarła do nich genialnie!

Ale czy to oznacza, że każdy restaurator ma teraz zrobić dancingi czy speed datingi, a starsze osoby wsadzić za bar i dj-kę, bo to się super gdzieś sprawdziło? A no nie! I tu idziemy do wspomnianej trzeciej kwestii. Musisz, Drogi Restauratorze, pomyśleć, czy Twój lokal jest odpowiedni do takich eventów. Czy wyobrażacie sobie, by nagle w restauracji fine dining zrobić silent disco? No nie! Ale wieczór czytania klasyki literatury pięknej czy recital fortepianowy, byłby czymś wspaniałym! A wyobraź sobie teraz takie wydarzenie w sieci burgerowni typu fast food! A może masz wspaniałych kelnerów czy barmanów o genialnych umiejętnościach?

Zamiast wielkich planowanych eventów, zaplanuj niespodziewany show ich sztuczek, by Twoi goście, przebywający w restauracji byli zaskoczeni, a materiał video, który nagrają na swoje telefony stał się viralem w sieci? Miej głowę otwartą! Obserwuj! Wyczuj! Tak więc działajcie! Kreujcie! Ściągajcie jak najwięcej Gości! Ale bądźcie oryginalni, nie kopiujcie i nie bójcie się przełamywać granic, zaskakiwać – ale tylko pozytywnie.

KINGA RYLSKA
Manager
Specjalista ds. marketingu

Oprac. red.