Branża HoReCa i najnowsze kulinarne trendy z roku na rok mają coraz większy wpływ na inne dziedziny życia, i odwrotnie. Wszak wielu szefów kuchni na dobre zagościło w świecie celebrytów. Z całej palety zdarzeń charakterystycznych dla kuchni i gastronomii korzystają filmowcy, a ostatnio coraz śmielej twórcy spotów reklamowych. A czy „przepiórze fusion z jarmużem” z reklamy telefonii może korzystnie wpłynąć na branżę?

Przykłady, kiedy w filmach pojawia się postać kucharza, odgrywająca niepoślednią rolę w przedstawianej historii, można by mnożyć. Wystarczy wspomnieć „Skrzydełko czy nóżka”, „Burnt”, „Szef”, „Julie i Julia” czy „Ratatuj”. Mamy okazję być też świadkami rozkwitu telewizji kulinarnej i programów – nie tylko edukacyjnych, jak „Doradca smaku”, ale też konkursów, których kolejne odcinki wiążą się z ogromnymi emocjami. Do tej palety dołączają ostatnio reklamy. Jeszcze kilka miesięcy temu bawiła nas sytuacja kucharzy zakupujących usługi telefonii komórkowej, by mieć stały kontakt z szefem czy managerem lokalu. Ostatnio zaś inna sieć telekomunikacyjna uraczyła branżę gastronomiczną hasłem ze słownika kulinariów.

Oto do restauracji wchodzi stały klient. Chce zamówić to, co goście przy stoliku obok. Niestety, przepiórze fusion z jarmużem, jak informuje go kelner, dostępne jest tylko dla nowych klientów.

 Gdy pierwszy raz zobaczyłem tę reklamę, nie od razu zrozumiałem tekst z jarmużem i czekałem na następny spot rozmyślając, co to mogło być. Przelatywały mi w myślach kombinacje dań, które mogły być do tego użyte – mówi Grzegorz Parczewski, szef kuchni Villa Calvados w Bydgoszczy, członek zarządu OSSKiC, drużyny Polish BBQ Kings oraz prezes Stowarzyszenia Kucharzy Kujaw i Pomorza, który prowadzi Akademię Smaku. Uważa, że reklama jest bardzo dobrze nakręcona, z tzw. wysokiej półki. – Sugeruje danie bardzo wyszukane, francuskie bowiem Francja to najwyższy poziom wykonania sztuki kulinarnej – dodaje.

Trzeba przyznać, że także nagromadzenie głosek szumiących w całym zwrocie (przepiórze fjużyn z jarmużem) nadaje mu językowej „elegancji”. Co się w tym daniu kryje?

Na pewno jakaś pieczona przepiórka w połączeniu fusion czyli kombinacji smaków zarówno bardzo ciekawych np. azjatyckich z niby banalnym jarmużem, który przeżywa ostatnio swój renesans ze względu na dobro, jakie w sobie posiada – przypuszcza Grzegorz Parczewski, ale zaraz też dodaje, że przy kolejnych odsłonach spotu myśli kierują się do bardziej przystępnej wersji dania. – Lajtowej fit z jarmużem, jajkami przepiórczymi oraz suszonymi pomidorami – kanapka również godna tej reklamy – mówi.

Czy można więc ten ciekawy spot i na pewno zwrot zaadaptować do marketingu w gastronomii?

Myślę, że tak bowiem zwrot „brawo ty” niewątpliwie zrobił furorę w języku powszechnie używanym. „Przepiórze fusion z jarmużem” też się w gastronomii przyjmie. Myślę, że na długo, bo już sobie żartujemy z tego spotu. Może on być też kluczem, jako zabawna forma sprzedania wykwintnego dania, niekoniecznie z produktów, które zostały tu wymienione. Bardziej jako podkreślenie czegoś wyjątkowego i trudno dostępnego, drogiego i nie dla wszystkich tylko dla specjalnych gości. Zresztą sprzedać możemy również kanapkę albo kultowego burgera – w końcu tego typu spoty adresowane są do młodych ludzi, podkreślając, że każdy gość jest tak samo ważny i godny przyjęcia – podkreśla Grzegorz Parczewski. 

Nauki więc ze spotu płyną dwie – nawet najprostsze kompozycje kulinarne mogą, dzięki ich odpowiedniemu przygotowaniu i nazwaniu, zrobić furorę w karcie (na razie w kartach restauracji nie pojawia się przepiórze fusion z jarmużem), a druga – szanuj gościa swego – zarówno nowego, jak i stałego. Bo choć gastronomia to nie telefonia, to jednak zasady w rzetelnym biznesie są niezmienne…

Tekst: Beata Marcińczyk