Choć przez epidemię koronawirusa branża sama nie ma się najlepiej to pomaga potrzebującym karmiąc personel szpitali i punktów ratownictwa a także osoby starsze, które zostały bez pomocy. A zaczęło się od 10 pizz przywiezionych do gdyńskiego szpitala. Dzisiaj lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym walczących z epidemia koronawirusa pomagają restauracje w całej Polsce. Choć to właśnie one, jako jedne z pierwszych, odczują negatywne skutki ekonomiczne trwającej pandemii.
O tej godnej największej pochwały postawie przedstawicieli polskiego gastro pisze Małgorzata Minta, której artykuł polecamy.
13 piątek był prawdziwym piątkiem trzynastego dla restauratorów, właścicieli kawiarni, cukierni. Dla gastro. By spowolnić wzrost liczby zakażeń nowym koronawirusem, polski rząd zdecydował się wprowadzić stan zagrożenia epidemicznego w całym kraju, a wraz z nim – różnego rodzaju ograniczenia, mające na celu spowolnienie rozwoju epidemii. Jedno z nich dotyczyło restauracji i gastronomii. Na mocy rządowej decyzji, począwszy od 14 marca wszystkie lokale – restauracje, kawiarnie, cukiernie musiały zostać zamknięte dla gości. Dopuszczono jedynie sprzedaż na wynos oraz w dostawie. Choć decyzja była czymś, czego można było się spodziewać, nikt chyba nie był na nią przygotowany. Nie tak szybko, nie na taką skalę.
Restauracje to specyficzny biznes. Ekonomiczny byt wielu lokali opiera się na bieżących zyskach, które stanowią zwykle kilka do kilkunastu procent obrotów. Do tego dochodzą regularne, stałe koszty: pracownicy, czynsz, media, a także dostawcy – czasem nawet kilkudziesięciu, zaopatrujących lokale w niezbędne do gotowania składniki. To także specyfika funkcjonowania – do restauracji idziemy nie tylko, by zjeść, ale by się z kimś spotkać. A właśnie spotkania towarzyskie były czymś, co wszyscy powinniśmy natychmiast ograniczyć, maksymalnie rezygnując z opuszczania domu – dla własnego dobra i zdrowia.
Z racji specyfiki działalności, było wiadome, że to właśnie restauracje będą w grupie tych przedsiębiorstw, które jako pierwsze – w dodatku bardzo mocno – odczują ekonomiczne skutki epidemii.
Dynamicznie zmieniająca się sytuacja wymusiła na właścicielach lokali konieczność szybkich decyzji oraz adaptacji do nowych warunków. Reorganizacja pracy zespołu, dostaw, przestawienie się na sprzedaż dań na wynos lub w ogóle wprowadzenie takiej możliwości, jako sposoby, by mimo zamknięcia lokalu, mieć szansę na jakikolwiek obrót.
Jednak, na przekór zupełnie podbramkowym, bezprecedensowym okolicznościom, wiele restauracji zdecydowało się na – z ekonomicznego punktu widzenia – zupełnie szalony krok – wsparcie tych, którzy tej pomocy potrzebują jeszcze bardziej.
“Kochani, Sytuacja jest trudna, nie będziemy tego ukrywać. Ale naszych problemów nie da się nawet w części porównać do tego, z czym zmaga się teraz służba zdrowia. Dlatego w związku z zamknięciem lokali gastronomicznych postanowiliśmy wykorzystać nasze możliwości tak, żeby chociaż trochę pomóc w tych trudnych chwilach. Od dziś, codziennie lekarze i personel szpitala mogą od nas za darmo dostać pizzę – na razie umówiliśmy się na 10 szt. – tak żeby mogli się szybko (i smacznie) posilić! Wiemy, że na takie rzeczy, jak przygotowanie jedzenia po prostu nie mają czasu!”
Taki komunikat na swoim fanpage’u 14 marca, pierwszego dnia obowiązywania nowych przepisów zamieściła gdyńska pizzeria Muszla.
Spotkaliśmy się z naszym zespołem zaraz przed tym, jak ogłoszona została decyzja o zawieszeniu działalności restauracji. Spodziewaliśmy się takich informacji i zastanawialiśmy się, co zrobić – opowiada Anna Wylężek z Muszli, pomysłodawczyni gdyńskiej akcji #GastroPomaga. Jak dodaje, Muszla jest przestrzenią, w której do tej pory odbywało się wiele wydarzeń i spotkań, ma sporo miejsc, więc było pewne, że lokal czeka ogromna zmiana w funkcjonowaniu. W pewnym momencie, ktoś rzucił pomysł, że skoro naszej sytuacji już i tak nic nie poprawi, to może chociaż wykorzystamy nasze zasoby, żeby pomóc innym, szczególnie, że całą służbę zdrowia czeka teraz najtrudniejszy czas.
Restauracja skontaktowała się ze Szpitalem Miejskim w Gdyni.
Dowiedzieliśmy się, że sytuacja już jest bardzo trudna. Lekarze i cały personel mają już mnóstwo pracy i działają w bardzo szybkim tempie, a spodziewają się, że sytuacja będzie coraz trudniejsza. Zaproponowaliśmy więc, że będziemy im codziennie przygotowywać 10 pizz tak, żeby mogli się sprawnie posilić i nabrać energii do pracy. W restauracji przestrzegamy wszelkich norm dotyczących higieny i bezpieczeństwa pracy i stosujemy się do wszelkich wytycznych sanepidu. Żeby zminimalizować ryzyko umówiliśmy się, że posiłki będą przygotowywane na konkretnie umówioną godzinę i odbierane przed restauracją przez personel szpitala, który akurat jedzie tam na drugą zmianę – wyjaśnia mechanizm pomocy.
Pomysł Muszli spotkał się z pozytywną reakcją.
Jak tylko opublikowaliśmy informację o naszym pomyśle w mediach społecznościowych od razu dostaliśmy ogromnie pozytywny odzew. W samym Trójmieście prawie wszystkie znane nam restauracje, które nadal działają włączyły się w pomoc. Tu mamy ogromną pomoc miasta Gdyni i wsparcie w koordynacji od osób z Kulinarnego Szlaku Gdyni. A także firmy, które zajmują się dowozami, i które w razie potrzeby przewożą przygotowywane przez nas posiłki. Akcja obejmuje już nie tylko szpitale, ale też pogotowia medyczne. To jest naprawdę genialne, że w tych stresujących i trudnych chwilach tak wiele osób chce pomagać i skupia się na tym co dobrego może zrobić – mówi gdyńska restauratorka. Mogą ją także wesprzeć osoby indywidualne, wykupując “zawieszone” posiłki na rzecz lekarzy za pośrednictwem aplikacji Finebite. Takie wsparcie to kolejne, dodatkowe kilka posiłków dla lekarzy i personelu medycznego – zauważa Anna Wylężek z Muszli.
Inicjatywa #gastropomaga rozwinęła się lawinowo, i objęła zasięgiem całą Polskę.
Jedną z firm, które do niej dołączyły, jest ZPR S.A. z Warszawy, do którego należy kilka restauracji m.in. Focaccia i hotel Bellotto.
Dzień w którym ogłoszono, że restauracje muszą być zamknięte, to był dzień szoku. Natychmiast zrobiliśmy burzę mózgów, co możemy zrobić, jako grupa siedmiu restauracji oraz dużego hotelu z kuchnią. Padła odpowiedź, że mamy ludzi, mamy serce do gotowanie, więc gotujmy dla lekarzy i starszych osób – mówi mi Michał Molenda, szef kuchni i dyrektor zarządzający grupy. – To mała rzecz, ale cieszymy się, że możemy zrobić COŚ, a jednocześnie dać możliwość pracy dla naszego zespołu – zaznacza. Codziennie przedstawiciele Food to Gate ustalają, ile i gdzie potrzeba jakich posiłków. – Podobnie z formą dostawy, dostarczamy je tak, by lekarzom było najwygodniej i najbezpieczniej – mówi Molenda i dodaje, że mimo niewesołej sytuacji w jakiej znalazła się firma, pracownicy bardzo mocno zaangażowali się w akcję, uśmiechają się przy pracy, bo widzą w niej sens i cel, jakim jest wsparcie lekarzy.
Równolegle z inicjatywą #gastropomaga, ruszyła akcja Posiłki dla Lekarzy (https://www.facebook.com/PosilekDlaLekarza/), której przyświeca podobny cel. Jej organizatorami są Spontaniczny Sztab Obywatelski, Stowarzyszenie Niskie Składki oraz Fundacja Otwarty Dialog, których w działaniu wsparł Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju. W ramach akcji prowadzona jest zbiórka funduszy na platformie Zrzutka.pl, które pokrywają koszty posiłków wysyłanych przez restauracje. Na 22 marca kwota, jaką udało się zebrać, przekraczała 540 tysięcy złotych, a chęć udziału, a do akcji dołączyło ponad 500 lokali z całej Polski – pizzerii, restauracji, bistro, pierogarni – których z potrzebującymi placówkami łączą organizatorzy, nadzorujący zamówienia oraz ich dyspozycje.
Kolejna, ogólnopolska akcja działa pod hasłem “Wzywamy Posiłki” (https://www.facebook.com/wzywamyposilkipl/), zrzeszająca restauracje z całej Polski, w tym tak dużych graczy branży jak McDonalds czy Costa Coffee. Akcja obejmuje obecnie ponad 20 placówek medycznych, a według informacji zamieszczonej na stronie, w ciągu tygodnia jej prowadzenia, udało się wydać ponad 10 tysięcy posiłków.
Jednak pomoc polskiej gastronomii to nie tylko wielkie, centralne akcje, ale suma spontanicznych reakcji lokali – nawet tych najmniejszych – na to, co się dzieje. 15 marca na darmowe wietnamskie kanapki medyków zaczął zapraszać warszawski lokal Banh Mi, do której zazwyczaj na szybki lunch wpadają pracownicy okolicznych biurowców, teraz często pracujący w domach. Tego samego dnia z podobną inicjatywą ruszył Yatta Ramen: „Jak ktoś jest lekarzem lub pielęgniarką, pracuje w ekipie karetki albo w jakikolwiek sposób jest na pierwszej linii w służbie zdrowia i po ciężkiej pracy zjadłby ramen, to w tym tygodniu zapraszamy do lokalu na Chmielną na ramen na wynos!” – napisali właściciele knajpki z warszawskiego śródmieścia. Jak przyznaje Marcin Wojtasik, współtwórca właściciel restauracji, to był impuls.
Nie wymagaliśmy żadnej weryfikacji od gości, a i tak lekarze sami podbijali nam swoje pieczątki na menu. W tych dniach budujmy też społeczny kapitał zaufania. Zróbmy tak, żeby z tej sytuacji wynikało jak najwięcej dobrych rzeczy – dodaje Marcin Wojtasik.
Takie przykłady można wymieniać. Dziesiątkami, jeśli nie setkami. Posiłki szpitalom przekazuje około 20 restauracji prowadzonych przez restauratorów wietnamskiego pochodzenia, obecnie wspólnie działających pod parasolem akcji Pogotowie Gastronomiczne dla Szpitali i Służb Warszawa (w sumie w grupie udziela się kilkadziesiąt podmiotów).
Prawie wszystkie restauracji są zamknięte, ale chęci, by uczestniczyć w akcji tak dużo, że razem ze służbą zdrowia możemy razem walczyć dopóki wszyscy wyzdrowieją – mówi Dang Liliana z restauracji Horapa w Warszawie.
W Białymstoku, od momentu zamknięcia restauracji, medyków wspiera Pierogarnia Soodi. Szybko w jej ślad której poszło kilkanaście, a potem – ponad 40 lokali, które podchwyciły inicjatywę właściciela pierogarni, Dawid Siniło. Rzemieślnicza piekarnia z Warszawy, Montażownia, podrzuca dziesiątki drożdżówek do Szpitala Bielańskiego w Warszawie a personel szpitala może też liczyć na słodkości z cukierni Lukullus. 50 paczek z obiadami i kilkadziesiąt litrów wody oraz soków dla poznańskich szpitali przekazała Restauracja Sarbinowska. We Wrocławiu lekarzy wspiera Panda Ramen, w Świnoujściu Restauracja Osada, w Warszawie między innymi Pho 206 i pizzeria Lollo Rosso a w Poznaniu – Whisky in the Jar (250 posiłków podczas jednorazowego transportu!).
Przykłady można mnożyć. Managerowie francuskich bistro i piekarni Charlotte w Krakowie i Wrocławiu – na co dzień wypełnione gwarem rozmów gości, a dzisiaj zupełnie puste – nie czekając na decyzje “z góry” sami zadecydowali o pomocy lokalnym służbom medycznym, np. w Warszawie – pracownikom Szpitala Zakaźnego na Woli .
To była wyłącznie ich inicjatywa – przyznaje Justyna Kosmala, współwłaścicielka Charlotte. W tej ciężkiej sytuacji jakiej obecnie się znajdujemy, najważniejszym zadaniem dla człowieka jest niesienie pomocy drugiej osobie.
Prawdą jest, że gastronomia przeżywa kryzys, kiedy obroty spadają o ponad 90 proc. sytuacja zaczyna robić się podbramkowa a wszystkie wykresy z przychodami świecą na czerwono. Lecz są miejsca gdzie sprawy mają się jeszcze gorzej, w szpitalach brakuje miejsc, lekarstw a nawet podstawowej odzieży ochronnej, cały personel daje z siebie 200 procent, też chcieliśmy dać coś od siebie. Przygotować kanapki i słodkości, aby dodać im nieco siły w dalszym wytrwałym zwalczaniu pandemii. Nikt nie wie, kiedy to my będziemy potrzebować aby oni pomogli nam – mówi Marek Brudzik, manager krakowskiego Charlotte Bistro.
Zestawy dla lekarzy dostarcza także firma Kuroniowie Diety Gai, Joanny i Jakuba Kuroniów. Zaczęło się od wsparcia jednego z warszawskich szpitali, a obecnie jest to kilka placówek w stolicy, a od piątku także szpitale w Łomży i Białymstoku. “Robimy to, co uważamy za słuszne. W tym trudnym dla nas wszystkich czasie tak po prostu trzeba” – uzasadnia na swoim fanpage’u firma “Jesteśmy w tym razem i działamy razem!”.
To było naturalne – odpowiada Michał Ziemlewicz z warszawskiej firmy Best CS, który od kilku dni, codziennie, dostarcza po kilkadziesiąt litrów kawy do stołecznych szpitali. Moja narzeczona jest pielęgniarką. Ja – baristą i handlowcem, pracuję w firmie sprzedającej sprzęt gastronomiczny. Postanowiłem wykorzystać nasz sprzęt i przywieść obsłudze świeżą, gorącą kawę. Trudno byłoby na dostarczyć sprzęt do szpitala, bo trzeba go montować, serwisować a w obecnej sytuacji trudno to zrobić. Ale kawę – nie. Takie rozwiązanie jest natychmiastowe. Poprosiłem znajome palarnie kawy o kawę i za pomocą naszego sprzętu zaparzyłem pierwszych kilkadziesiąt litrów. Na razie działam sam, ale planuję skrzyknąć znajomych z kawowego świata, by mi pomogli.
Pomoc gastronomii to nie tylko wsparcie służb medycznych, ale i innych, którzy są najbardziej narażeni z powodu panującej epidemii. Jedną z pierwszych, która zareagowała, była Katia Roman-Trzaska, założycielka warszawskiej szkoły kulinarnej Little Chef, która postanowiła wykorzystać swoja infrastrukturę do przygotowywania ciepłych, pożywnych zup, które mogą zabrać potrzebujące osoby. Codziennie przed studiem pojawia się skrzynka z kilkudziesięcioma słoikami, a dodatkowe porcje są wysyłane do szpitali.
Secret Life Cafe oraz Ósma Kolonia, niewielkie kawiarnia i bistro prowadzone przez Zuzannę i Michała Marchockich na warszawskim Żoliborzu, początkowo nie wprowadziło sprzedaży dań na wynos. Za to postanowiło przygotowywać po kilkadziesiąt porcji posiłków dla potrzebujących osób z najbliższej okolicy. O osobach starszych lub z innego powodu szczególnie zmuszonych do pozostania w domu, postanowiła także zadbać Grupa Warszawa, do której należy m.in. restauracja Syreni Śpiew. W ramach programu #PosiłekDlaSeniora (https://zrzutka.pl/z/posilekdlaseniora ), przekazując na konto akcji na platformie Zrzutka.pl 25 zł można ufundować czterodaniowe, zbilansowane menu, które zostanie dostarczone pod wskazany adres.
Tworzony przez nas program #PosiłekdlaSeniora jest szansą na pomoc nie tylko potrzebującym osobom starszym, ale także pracownikom gastronomii, którzy w obecnej sytuacji zostali bez szansy na pracę – mówi Kinga Rylska z Grupy Warszawa.
Jeśli nie posiłki, restauracje przekazują owoce, napoje, a także ochronne rękawiczki, maseczki czy wreszcie płyny do dezynfekcji (wrocławski Good Lood). W różnej formie działania pomocowe restauracji trwają w Polsce od ponad tygodnia, wielką skalę. Przykłady pomocy udzielanej ze strony gastronomii znaleźć można i w innych krajach. Dwugwiazdkowa restauracja Alchemist w Kopenhadze, zamknięta dla gości z powodu epidemii, wykorzystuje swoje kuchnie do przygotowywania posiłków dysponowanych wśród bezdomnych, z produktów przekazywanych przez inne firmy. Restauracja Taubenkobel w Austrii, wskazywana jako jedna z najciekawszych destynacji gastronomicznych w kraju, a także zamknięta z powodu epidemii, codziennie przygotowuje ponad 100 posiłków, które następnie są dystrybuowane przez Caritas Burgenland. José Andrés, jeden z najważniejszych restauratorów w USA, do którego należy również dwugwiazdkowa restauracja MiniBar, przekształcił swoje najważniejsze lokale w kuchnie społeczne, wydające posiłki dla potrzebujących. Z kolei w stolicy Austrii, kucharze dwugwiazdkowej restauracji Steiereck, gotują w swojej kuchni posiłki dla medyków. Restauracja farm to table Haoma w Bangkoku, nie mogąc podejmować gości zdecydowała się na gotowanie posiłków dla potrzebujących, w zamian za datki przekazywane od darczyńców.
Jednocześnie same restauracje też walczą o swoje przetrwanie. Adaptując się do nowych, niestandardowych warunków oraz zmiany zachowań konsumentów, wdrażają nowe formy sprzedaży, m.in. wydawanie posiłków na wynos lub dostawy do domu. Czasem, by wzmocnić siły, łączą działania i swoje oferty w jedno większe menu. Zmieniają charakter działalności, z restauracji stając się sklepami z półproduktami do dań, które można przygotować we własnym domu. Inni, by minimalizować straty związane z kryzysem, rozpoczynają sprzedaż voucherów, które goście będą mogli wykorzystać na posiłki po unormalizowaniu się sytuacji (jako nowe funkcjonalności sprzedaż voucherów wprowadziły m.in. platformy Finebite oraz RSVP). Tak, jak #gastropomaga, gastronomiczni influencerzy oraz najwierniejsi goście przypominają innym, by w ramach możliwości #wspieraćgastro oraz lokalne, małe przedsiębiorstwa gastronomiczne. Sposobami na przetrwanie w sytuacji restauratorzy, szefowie kuchni oraz eksperci dzielą się na, założonej przez Agnieszkę Małkiewicz z firmy doradczej FOR Solutions, grupie gdzie można znaleźć bieżące informacje dotyczące zmian zasad funkcjonowania lokali gastronomicznych czy porady prawne.
To jest moment, kiedy restauratorzy jak powiedziała jedna z polskich restauratorek „walczą o życie swoje i swoich ludzi” i nie mogą tracić czasu na szukanie danych, a jednoczenie potrzebują wsparcia biznesowego i psychicznego. Dlatego zbudowaliśmy im przestrzeń w necie #restauratorzyrazem #solutionsFORrestaurant. Razem może uda się przetrwać – tłumaczy Agnieszka Małkiewicz.
Będziemy starali się pomagać, jak długo się da, a niestety sytuacja dla nas też jest bardzo trudna. Na razie staramy się skupić na tym co możemy zrobić. Dostajemy mnóstwo podziękowań i informacji o tym, ile radości sprawiają takie wsparcie posiłkowe. To jest bardzo motywujące i mamy nadzieję, że wszystko jak najszybciej wróci do normy – mówi Anna Wylężek z Muszli.
Tekst: Małgorzata Minta
fot. facebook Eve Woods