W ciągu roku w Polsce podwoiła się sprzedaż napojów roślinnych. Przeżywamy prawdziwy wysyp diet pudełkowych w zdrowej wersji, a plastikowe opakowania odchodzą do lamusa. Roślinne alternatywy mięsa wchodzą ostro do naszych kuchni. Tak wygląda nowa, zielona rzeczywistość w Polsce.
Podstawowym składnikiem wielu roślinnych zamienników mięsa jest pszenica lub soja. To dwa dominujące w tej chwili na rynku komponenty. Pierwszy producenci cenią za plastyczność, drugi za strukturę upodabniającą do mięsa. Ale na tym nie koniec. Najsłynniejsze roślinne burgery na świecie powstają z białka grochu. W pierwszej dziesiątce uplasował się też bób, z którego powstają takie zaskakujące produkty naturalne, jak bobowina. Ostatecznie jednak ważne jest, czym te główne składniki się doprawi. Zatem w wyścigu o „smak mięsa w niemięsie” palmę pierwszeństwa wiodą odpowiednie mieszanki przypraw. Jeszcze tylko nieco tłuszczu z oleju kokosowego i… pierwsze roślinne kotlety gotowe. Na szczęście Polacy coraz częściej zwracają uwagę na skład proponowanych im alternatyw i wybierają te, które zawierają mniej chemicznych dodatków.
SKĄD ZAINTERESOWANIE TEMATAMI WEGE?
Polska Akademia Nauk wśród 6 najważniejszych zaleceń wymienia także: „przejście na dietę roślinną, a już w szczególności unikanie konsumpcji surowego mięsa i mleka”. Autorami opracowania są: prof. dr hab. n. med. Dominika Nowis, Zakład Medycyny Genomowej, Warszawski Uniwersytet Medyczny oraz prof. dr hab. n. med. Jakub Gołąb, Zakład Immunologii, Warszawski Uniwersytet Medyczny. To przełomowe zalecenie dla Polaków. I tutaj wracamy do warzyw i owoców, jako podstawy żywienia.
Właściwie mamy boom na kuchnię roślinną. Temu zjawisku sprzyja dłuższy pobyt Polaków w domu, chęć przygotowania zdrowych posiłków. Wiemy, że zdrowa kuchnia pomoże nam wzmocnić organizm w walce z wirusem. I tak wszystkie te czynniki składają się na kuchnię wege! Jeszcze rok temu nikt z nas nie przewidziałby, że będziemy mieć takie zainteresowanie roślinnymi produktami i daniami. Tymczasem koronawirus sprawił, że Polacy z chęcią lepią pierogi, pieką chleb na zakwasie, bułki na drożdżach i tworzą własne warzywne pasztety. To wielki powrót do kuchni jarskiej naszych rodziców i babć.
JAK WDRAŻAĆ TEMAT WEGE?
Odpowiedź jest prosta – z głową i bez pośpiechu. Warto stworzyć odpowiedni plan, zastanowić się, czy nasi klienci mają potrzebę jedzenia wege, czy może warto dopiero ich do tego zachęcić. Nie zaszkodzi też ich o to po prostu zapytać. Nie obędzie się bez profesjonalnego szkolenia, technologicznej wiedzy, czy przysłowiowej burzy mózgów. Pamiętajmy, że klienci wege nie zawsze są w 100 % wege. Bywa, że chcą tylko spróbować roślinnych dań. Określa się ich mianem fleksitarian, czyli osób, które świadomie raz na jakiś czas rezygnują z mięsa. Zastanówmy się, czy chcemy im zaoferować w naszym menu alternatywę mięsa (według badań odbiorcami częściej będą mężczyźni), czy może roślinną alternatywę dania nieudającego mięsa (częściej jest to opcja dla kobiet i dzieci). A może i to, i to? I choć pytań jest wiele, jeden fakt jest niezaprzeczalny – klientów na diecie wege przybywa i trzeba im zaoferować naprawdę zbilansowany posiłek.
KATARZYNA GUBAŁA
Ekspert kuchni roślinnej
www.katarzynagubala.pl
Oprac. red.