Fast foody wciąż na dużym minusie

Aktualności

Fast foody wciąż na dużym minusie

12 sierpnia 2020

 

Ruch w fast foodach zmniejszył się w analizowanym okresie o 37,8% (2019 vs 2020). – Tak wyraźny spadek w badanych sieciach wynika oczywiście z lęku przed zarażeniem. Mimo zniesienia większości ograniczeń, nie wszyscy konsumenci wrócili do miejsc odwiedzanych przed pandemią. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że sytuacja się poprawia i liczba klientów restauracji zdecydowanie rośnie – stwierdza Adam Grochowski, analityk w firmie technologicznej Proxi.cloud.

Wyniki trzech największych graczy na rynku pokazują, że ruch najbardziej zmniejszył się w restauracjach Burger King – o 50,4%. Wyraźne i zbliżone do siebie spadki odnotowała też konkurencja – KFC o 38,6%, a McDonald’s o 35,7%.

– Znaczenie miały takie czynniki, jak ilość obiektów, popularność sieci i oddziaływanie wizualne na klientów. Poza tym liczyły się akcje reklamowo-promocyjne, które w przypadku sieci McDonald’s miały najlepsze efekty. Były też najbardziej widoczne. Konkurencja walczyła mniej intensywnie, choć emitowała podobne przekazy – komentuje dr Maria Andrzej Faliński, wieloletni obserwator rynku HoReCa.
Natomiast ekspert z Proxi.cloud zauważa, że Burger King w porównaniu do McDonald’s czy KFC ma mniej lokali wolnostojących. Część z nich znajduje się przy autostradach, gdzie ruch też spadł. Lepsze wyniki odnotowały sieci mające więcej samodzielnych obiektów w miastach z usługami drive-thru. Umożliwiają one dokonywanie zakupów bez wychodzenia z samochodów. Na drugim biegunie są lokale usytuowane w galeriach handlowych, do których konsumenci nie chodzą już tak często jak przed pandemią.

– Z naszych obserwacji wynika, że sytuacja w restauracjach szybkiej obsługi oraz w pizzeriach wygląda nieco lepiej na tle całej branży gastronomicznej. Są to podmioty zazwyczaj intensywnie i efektywnie korzystające z kanału delivery, który okazał się najlepszą formą sprzedaży posiłków. Całkiem nieźle radzą sobie sieciowe biznesy, głównie ze względu na większe zaplecze finansowe i usystematyzowane procedury radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych – mówi Piotr Kubiczek, dyrektor handlowy w firmie Fanex, produkującej sosy i dodatki gastronomiczne.

Dr Faliński uważa, że kryzys umocni pozycję tego typu restauracji, bo są one stosunkowo bezpieczne i niedrogie, a do tego mają łatwą drogę do kompensowania strat w e-commerce. Na rynku będą zachodzić bardzo gwałtowne procesy, szczególnie wśród mniejszych firm.

– Trzeba też zwrócić uwagę na to, że spadek koniunktury w lokalach gastronomicznych jest skorelowany z liczbą turystów zagranicznych w Polsce. Im szybciej wróci intensywny ten ruch, tym prędzej wyniki gastronomii pójdą dynamicznie w górę – podkreśla Piotr Kubiczek.

Z kolei Adam Grochowski przewiduje, że w przypadku tzw. drugiej fali pandemii spadki ruchu w restauracjach nie będą tak wyraźne jak wiosną br. Jedyny wpływ na możliwość ich wystąpienia będą miały decyzje rządu, np. o ponownym zamknięciu galerii handlowych. Natomiast dr Faliński prognozuje, że nawet w ww. sytuacji fast foody najmniej stracą z całej branży. Zyskają za to szansę zagospodarowania luki, która nie zostanie szybko zapełniona przez inne formy gastronomiczne. Wykorzystają ją, oferując więcej zdrowych potraw. Wpłyną na to trendy fresh, wege i bio.

Analiza powstała na podstawie obserwacji ruchu wokół ponad pół tysiąca największych restauracji typu fast food (McDonald’s, KFC, a także Burger King). Badanie objęło zakres czasowy od 20 kwietnia (moment luzowania obostrzeń) do 20 lipca 2020 r. i analogiczny okres w 2019 r. Łącznie poddano analizie blisko 7 mln wizyt konsumenckich. Anonimowe dane zebrano za pośrednictwem tzw. geofencingów, czyli wirtualnych punktów na mapie.

źródło: materiały prasowe MondayNews

oprac. red.

fot. materiały prasowe MondayNews