Niemal na całym świecie 14 lutego kojarzy się ze świętem zakochanych. To dzień, w który chcemy zrobić coś szczególnego, wyjątkowego dla osoby, którą darzymy szczególnym uczuciem.
Przede wszystkim chodzi o to, aby wspólnie spędzić czas. Wyjście do kina, teatru czy do restauracji to jedne z najbardziej popularnych sposobów. Tak naprawdę nieważne co robimy – ważne, że razem.
Szefowie kuchni najczęściej planują ten dzień zaraz po nowym roku. Chcemy stworzyć ofertę, która zachęci jak największe grono zakochanych do wybrania właśnie tej restauracji. W tworzeniu najsmaczniejszej i najbardziej romantycznej oferty kieruję się kilkoma kryteriami.
Na pewno wykluczam produkty, które mogą uchodzić za kłopotliwe, takie jak wszystkie odmiany fasoli, kapusty, sery dojrzewające czy czosnek. Dania muszą być lekkie, łatwe do zjedzenia i niewymagające używania rąk. Nie chcemy przecież dopuścić do krępujących sytuacji przy stoliku.
Koncentruję się na produktach, które są tak zwanymi afrodyzjakami. Produkty te wpływają na nasze libido i potencję. Oczywiście jednorazowe zjedzenie ostrygi czy truskawek nie zrobi przełomu w sypialni, natomiast na pewno wprawi nas w dobry nastrój.
W menu walentynkowym powinien być taki wybór dań, aby każdy znalazł coś dla siebie i mógł wspólnie z najbliższą osobą celebrować ten dzień. Uważam, że dobrym pomysłem jest zaczęcie kolacji od aperitif w postaci kieliszka szampana lub prosecco. Bąbelki kojarzą się z luksusem i od razu wprawią nas w dobry humor. Kiedy już usiądziemy przy stoliku będzie na nas czekać amuse bouche – mała przekąska, na pobudzenie apetytu. Aby dopełnić poczucie luksusu, może to być kawior na toście z kwaśną śmietaną. Klasyka zawsze się obroni.
Następnym w kolejności daniem są przystawki. Tu powinna znaleźć się kolejna dawka afrodyzjaków. Pierwsze na mojej liście są ostrygi. Francuskie Belony czy irlandzkie Kelly’s są równie smaczne. Podaję świeże z cytryną lub kropelką tabasco. Oczywiście inne owoce morza również są mile widziane. Krewetki argentyńskie w sosie maślanym, mule w białym winie czy małże nowozelandzkie zapiekane z sosem szpinakowym muszą znaleźć się w menu. Dla tych co mają inne gusta, polecam krem z lubczyku z tortellini albo coś bardziej rozgrzewającego nas od środka jak ramen z imbirem i chili. Zawarte w nich olejki eteryczne podgrzeją krew, a co za tym idzie – atmosferę.
Sałatki wszelakie to dania lekkie, które łączą kompromis jedzenia, ale dają duży margines komfortu nieprzejadania się. Dania w karcie walentynkowej nie mogą być naszpikowane samymi afrodyzjakami. W końcu chcemy doczekać do końca wieczoru.
Lubię jak w menu jest drób. To komfortowa pozycja, którą wybierają mniej zdecydowani. Perliczka z truflami lub kasztanami, lekkim sosem muślinowym to bardzo dobre danie na wyjątkowe okazje. Mocniejszym i bardziej męskim uderzeniem będzie stek wołowy sezonowany. Antrykot z sosem pieprzowym doda pikanterii i podkreśli męskość.
Pamiętajmy, że z dobrym jedzeniem w dobrym towarzystwie idzie w parze dobre wino. Nie znam lepszego afrodyzjaka, tak wpływającego na nasze zmysły. Polecam zdać się na sommeliera, który odpowiednio doradzi jakie wino wybrać, aby dobrze łączyło się z daniami.
BOGUMIŁ PRZYBYLAK
Szef kuchni Cucina 88
Polska Inicjatywa Kulinarna
www.polskainicjatywakulinarna.pl
Oprac. red.