Mariusz Piotrowski –  ekspert kulinarny

Mariusz Piotrowski – ekspert kulinarny

02 grudnia 2014

O tym, jak zrobić karierę w branży kulinarnej opowiada Mariusz Piotrowski, ekspert kulinarny, juror konkursu “Zgotuj Sobie Sukces”, nauczyciel w Zespole Szkół Gastronomicznych w Warszawie przy ul. Poznańskiej

Mariusz Piotrowski: Poziom jest bardzo różny. Daje się zauważyć przepaść między uczniami z dużych miast, w szczególności z Warszawy w porównaniu z tymi ze szkół w mniejszych miastach.  Ale widać ogromną determinację uczniów z mniejszych miejscowości, są bardzo zaangażowani, natomiast mają problemy z dotarciem do niektórych produktów i do trenowania.

Najważniejsze są treningi. A to po pierwsze duży koszt. Żeby przygotować się do takiego konkursu, trzeba wykonać przynajmniej 10 treningów, a każdy trening to średnio 300 zł. Mniejsza szkoła, z małym funduszem z komitetu rodzicielskiego nie jest w stanie wesprzeć ucznia. Nawet w tak dużej szkole gastronomicznej, w jakiej ja uczę, (w Warszawie na ul. Poznańskiej) też mierzymy się z barierami finansowymi. Niemniej tylko dzięki takim konkursom uczniowie mogą popracować na rybach, na drobiu, na produktach, które na co dzień kupują za własne pieniądze i na które czasami nie mogą sobie pozwolić.

Nie, to przede wszystkim pasja, zaangażowanie i chęć do ciężkiej pracy, od rana do nocy, w dni wolne. To branża, w której jeśli chcemy odnieść sukces, mieć dobre wynagrodzenie i klientów w restauracji , trzeba poświęcić całe swoje życie. Nie można zapominać o tym po lekcjach.  Trzeba wrócić do domu, sięgnąć po książkę, podpatrzeć filmy w Internecie. Przecież nie każdego stać na korzystanie z gwiazdkowych restauracji – ale jest Internet, gdzie kucharze prowadzą szkolenia.  Spektrum rozwoju i narzędzi do szkolenia – jest tego dużo, trzeba tylko chcieć z tego korzystać.

Średnio w jednym roczniku jest 5-10 osób, które naprawdę są perełkami i już na etapie szkoły pracują w dobrych restauracjach, w dobrych miejscach mają praktyki. Ale nie każdy absolwent musi być kucharzem. Wielu wybiera potem SGGW i zawód np. dietetyka. Ta branża jest bardzo szeroka i nie ma sensu zagłębiać się w kulinaria, jeśli ktoś nie ma tej pasji.

Na pewno. Nie wydaje mi się, by nadeszły kiedyś takie czasy, w których ktoś stwierdzi, że nie będziemy jedli.

Jestem spokojny, bo widząc, że uczniowie z całej Polski chcą się tu pokazać – to jest światełko w tunelu. Oni szukają inspiracji, chcą się zmierzyć, skonfrontować swoje pomysły z innymi rówieśnikami. Ja też zaczynałem od szkolnych konkursów, a skończyłem jako laureat tych międzynarodowych (z Grzegorzem Kazubskim – tytuł mistrza świata w barbecue czy brązowy medal kulinarnego pucharu świata w Luksemburgu). Od takich konkursów rozpoczęła się moja kariera. Nawet jeśli ktoś nie wygra, to jeśli ma trochę rozumu w głowie, zaczyna budować tzw. networking, zawiera pierwsze znajomości. Jeśli szef kuchni, których tutaj jest kilku, zauważy ucznia, który jest zdolny, fajnie pracuje, to na etapie edukacji już będzie miał zarezerwowane miejsce pracy i dalszego rozwoju.

Ten zawód zawsze był prestiżowy, tylko niektórzy ludzie mieli do niego niewłaściwe podejście. Jeśli ktoś się wychował w prawdziwym polskim domu, wielopokoleniowym , to z wykwitną kuchnią miał zawsze do czynienia. Kiedyś trzeba było się bardziej starać, by zdobyć dobre produkty.

Trzy podstawowe atuty Zgotuj Sobie Sukces

Co jest potrzebne polskiej szkole gastronomicznej?

Jak nakreśliłby pan profil przyszłego mistrza kuchni?

Jednym słowem – człowiek renesansu?

Pana ulubione danie?

 

<p style=”&quot;text-align:” justify;”=””>Każde moje ulubione danie, składa się ze świeżych dobrych produktów, najlepiej prosto z pola. Mam to szczęście, że prowadzę własne gospodarstwo ekologiczne i nie mam z tym problemów. Słowem każde danie, w które włożone jest serce, jest użyty dobrej jakości produkt i które nie jest przegadane, jest moim ulubionym daniem.