Tadeusz Olszański: Wiwat Hermesy!

Felieton

Tadeusz Olszański: Wiwat Hermesy!

Mam nadzieję, że tegoroczni zdobywcy Hermesów nie obrażą się na mnie, jeśli wzniosę ich zdrowie kieliszkiem prosecco. Z całą pewnością wiem wprawdzie, że naszą uroczystość, jak zawsze w poprzednich latach, uwieńczy szampan i to dobrej klasy, ale tak się składa, że to włoskie, białe, musujące winko robi ostatnio karierę i cieszy się coraz większym wzięciem. A że nasi laureaci, mistrzowie sztuki kulinarnej, uwielbiają nowoczesne trendy, więc nie mam wątpliwości, iż o tym nie tylko doskonale wiedzą, ale i komponują proseccowe melodie.

Idzie lato i to ponoć gorące, więc tym razem przy moim stoliku mam zamiar zająć się tym, co pijemy. Alkoholem oczywiście, bo to ważny nośnik gastronomii. A piliśmy i pijemy ciągle sporo! W minionym roku wydaliśmy na alkohol ponad 34 mld zł! I to tylko w sklepach. Brak jest danych, za ile wypiliśmy w restauracjach. Wiadomo natomiast – i podaje to Eurostat – że Polacy przeznaczają 3,5% swoich wydatków na napoje alkoholowe.

Oczywiście najwięcej, bo prawie połowę, ponad 16 mld, wydaliśmy na piwo. Ten trunek, jest od lat absolutnym liderem. Wzrost sprzedaży, aż o 7%, nastąpił w wyniku ogromnego wyboru. Sukces odnoszą małe browary oraz rozmaite smakowo piwa ze zmniejszoną ilością alkoholu. Prawdziwym hitem minionego roku stało się jednak wreszcie piwo bezalkoholowe. Sprzedano go aż o 80% więcej, w sumie aż za pół miliarda.

Na drugim miejscu pod względem zakupów jest nasza kochana wódka. Kupiliśmy jej za 11,5 mld, ale w porównaniu z ubiegłym rokiem procentowy wzrost sięga zaledwie niespełna jednego  procenta! To wręcz sensacyjny rezultat, bo w poprzednich latach kupowano jej u nas więcej. No i teraz pora na wino stołowe, którego sprzedaż wzrosła ponad 7%, a wina musującego prosecco aż o 46%! Absolutny rekord i sensacja! W sklepach sprzedano samych musujących win za pół miliarda złotych. Dodajmy do tego jeszcze to co wypiliśmy w gastronomii. Wystarczy zresztą przejść się nadwiślańskim bulwarem względnie wejść do restauracji, aby latem na co drugim stoliku dostrzec butelkę prosecco. Od przekąsek poczynając, pasuje bowiem prawie do wszystkiego. Jest lekkie, smaczne, delikatnie spienione. Alkoholu tyle, co trzeba – 10-12%. To był kolejny przebój minionego sezonu i wszystko wskazuje, że się utrzyma. W przeciwieństwie do cydru, którego sprzedaż spadła raptownie o ponad 15%. Wreszcie zaczynamy znać się na winie, kochać w nim. Jest zresztą w czym, bo mamy przebogaty rynek. Nikt tego nie zliczył, ale w sumie jest u nas ponad 8 tys. etykiet, różnego rodzaju gatunków wina, z całego świata. W ogóle jest w czym wybierać, gdyż bogactwem oferty służą nam nie tylko specjalistyczne sklepy, lecz również markety. Można postudiować, a nawet porozmawiać z zatrudnionymi w tych działach sommelierami i dojść do wyboru swojego wina. Pamiętajmy zatem, aby choć jedną butelkę prosecco zawsze mieć w lodówce. Bo wtedy jest należycie chłodne i pięknie musuje. Oczywiście odpowiednio ochłodzonego prosecco nalewam do kieliszka, aby wypić zdrowie naszych laureatów. A zatem raz jeszcze wiwat Hermesy!

TADEUSZ OLSZAŃSKI
publicysta, krytyk kulinarny,
dziennikarz, autor licznych książek