W połowie października w jednym z warszawskich lokali doszło do awantury z klientem. Młody człowiek nie chciał zapłacić za to, co on i jego goście zjedli i wypili. Wezwano policję, co rozwścieczyło mężczyznę. Sprawa trafić ma do sądu: znieważono fukcjonariuszy i wyłudzono usługę gastronomiczną – doszło do tzw. szalbierstwa. Z problemem tym, że ktoś zamówił danie, ale nie chce za nie zapłacić albo po prostu nie ma przy sobie pieniędzy, restauratorzy spotykają się dość często. Jak sobie wtedy radzić?
Kilka lat temu, jeszcze w tzw. erze przedinternetowej, kiedy nie wszystkie informacje trafiały do sieci, w Poznaniu długo “grasował” pewien 51-letni smakosz. Mężczyzna w średnim wieku, nieźle ubrany, zamawiał w najlepszych restauracjach danie, a po konsumpcji po prostu wychodził. – Działał tak około trzech lat, mimo że restauratorzy przekazywali sobie jego zdjęcia z informacją, by go nie obsługiwać. Gdy w końcu wpadł w ręce policji, gdziesz pod Warszawą, okazało się, że ma tzw. żółte papiery – opowiada dziennikarz, który interesował się sprawą. – Zresztą potem zaczął podawać się za policjanta….
W 2009 roku głośna była sprawa 41-letniego mężczyzny spod Leszna. Nie tylko systematycznie odwiedział restauracje w tym mieście, ale także w Rawiczu i Kościanie. Zjadał, a potem mówił, że nie zapłaci, bo nie ma z czego. W podobny sposób korzystał też z taksówek. Gdy w regionie było o nim głośno, wyruszył dalej, do Poznania i “w teren”. Wpadł w Restauracji i Hotelu “Pod kaczorem”. Rozmowy zakończyły się wezwaniem policji.
Dokładnie rok temu mieszkaniec Elbląga przez dziesięć godzin zamawiał w jednej z restauracji w Ostródzie coraz to nowe dania. Gdy kelnerka zażądała zapłaty rachunku najpierw mówił, że uiści go koleżanka, która zaraz przyjdzie, ale potem przyznał, że nie ma pieniędzy. Gdy zjawiła się policja – twierdził, że zapłacił i kompletnie nie wie, o co chodzi kelnerce.
Wszystkie tego typu sytuacje nie powinny się wydarzyć. Kto wybiera się do restauracji wie, że za tzw. usługę gastronomiczną będzie musiał zapłacić. Po drugie, na obsłudze lokalu czy sali spoczywa obowiązek dyskretnej obserwacji gości lokalu. Jeśli jednak zdarzy się przypadek, jakie tu opisujemy działać należy stanowczo i natychmiast. Rozmowa nie działa? Gość faktycznie nie ma pieniędzy? Należy go zatrzymać w lokalu (bez użycia przemocy!) i wezwać policję.
–Przypadki wyłdzenia usłg przeróżego typu, w tym usłgi gastronomicznej, zdarzają się bardzo częto. W tej samej kategorii jest m.in. przejazd na gapę śodkami komunikacji publicznej (po dwukrotnie nałżnej już karze wedłg taryfikatora w ciąu roku). W nich jednak działją kontrolerzy, których nie ma przecież w restauracjach. Nie znaczy to jednak, ż restaurator jest bezsilny wobec osób, które zamówią danie, skonsumują je i bez zapłty bęą chciał wyjśu263 . Restaurator czy obsłga sali ma prawo uniemożiwić wyjśie takiemu Gośiowi – mówi Barbara Zmierczak-Stawicka, radca prawny.
O ile łatwo jest znaleźć przypadki szalbierstwa, to jednak trudno zdobyć informacje na temat kar, jakie nieuciwi konsumenci ponieśli.
Mężczyzna spod Leszna, gość Restauracji Hotelu “Pod Kaczorem” tłumaczył przedstawicielom medió: Lubię jeździć po restauracjach i tyle. Od kary się nie uchylam. A karami tymi były prace na cele społeczne nakładane przez sądy grodzkie. W samym powiecie kościańskim w ciągu dwóch lat był 20 razy zatrzymywany przez policję. Szalbierstwo zagrożne jest karą aresztu, ograniczenia wolnośi bąź grzywny.
Tekst: Beata Marcińczyk
Barbara Zmierczak-Stawicka
radca prawny
Wyłudzenie usługi gastronomicznej (szalbierstwo) jest wykroczeniem zgodnie z art. 121 § 2 Kodeksu wykroczeń (kto bez zamiaru uiszczenia należności wyłudza po żywienie lub napój w zakładzie żywienia zbiorowego, przejazd środkiem lokomocji należącym do przedsiębiorstwa niedysponującego karami pieniężnymi określonymi w taryfie, wstęp na imprezę artystyczną, rozrywkową lub sportową, działanie automatu lub inne podobne świadczenie, o którym wie, że jest płatne, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny) w takim wypadku zgodnie z § 3 można orzec obowiązek zapłaty równowartości wyłudzonego mienia.
Z kolei zgodnie z art. 45. § 2 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia art. 243 Kodeksu postępowania karnego stosuje się odpowiednio. Ten z kolei stanowi, ż § 1. Każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. § 2. Osobę ujętą należ niezwłocznie oddać w ręce Policji.
Co to oznacza w praktyce. Że każdy ma prawo zatrzymać osobę, która wyłudził taką usługę i zatrzymać ją wbrew jej woli, zawiadamiają niezwłocznie Policję.
Biorą pod uwagę uprawnienia osoby pokrzywdzonej (określone w art. 26 i 27 kodeksu postepowania w sprawach o wykroczenia), należ uznać za niedopuszczalne zakończenie czynności wyjaśniających w sprawie o wykroczenie jedynie postępowaniem mandatowym. Zastosowanie takiego postępowania spowodowałby zamknięcie pokrzywdzonemu drogi do uzyskania orzeczenia obowiązku zapłaty równowartości wyłudzonego mienia. Wobec powyższego, w sprawach o czyny określone w art. 121 § 2 kodeksu wykroczeń powinny być prowadzone czynności wyjaśniające, które należ zakończyć skierowaniem wniosku o ukaranie sprawcy wykroczenia do Sądu.
Restaurator, manager czy obsługa sali ma więc prawo osobie, która zamierza opuścić lokal bez uiszczenia rachunku, uniemożliwić wyjście i zadzwonić po patrol policji, która po interwencji powinna skierować sprawę do Sądu.
To ciekawe…
* W Chinach wyliczono, żę w ciągu roku w restauracjach wyrzuca się tyle jedzenia, że można by wyżywić 200 milionów ludzi. Urzędnicy doszli do wniosku, że to z powodu zbyt dużych porcji. Restauracje mają je ograniczyć do takich rozmiarów, jakie są w stanie zjeść goście. Jeśli okaże się, żę w danej restauracji nadal wyrzucana jest żywność ta dostanie “żółtą kartkę” i 1600 dolarów kary do zapłacenia. Podobno zasady takie wprowadziło już miasto Zhuhai, a przymierza się też Pekin.
* W Sapporo (Japonia) w restauracji Hachiko, której specjalnością jest tsukko meshi, czyli miska ryżu z ikrą łososia, klienci płacą karę za niedojadanie. Danie kosztuje 20 dolarów. Podobno jest tak smaczne, że zjadają je w całości niemal wszyscy goście. Jeśli jednak któremuś zdarzy się zostawić coś na talerzu musi zapłacić “dotację” na rzecz rybaków, którzy w trudnych warunkach ciężko pracują, by owego łososia złowić. Wysokość dotacji ustalana jest proporcjonalnie do ilości resztek.
* W angielskim South Shields w restauracji Kylin Buffet pozostawienie jedzenia na talerzu kosztuje aż 20 funtów. Jest to więcej niż koszt posiłku dla trzech osób. Jedna z kobiet, którą kelner poinformował o wysokości kary za pozostawienie cebuli na talerzu chyłkiem zawinęła ją w serwetkę i schowała, udając że ją zjadła.
* W Nowym Yorku Na brooklynie jest restauracja Eat, w której podczas obiadu nie wolno rozmawiać. Taką “atrakcję”, po przemyśleniach wprowadził Nicholas Nauman, szef kuchni, po pobycie w Indiach, gdzie widział, jak buddyjscy mnichowie spożywają dania w absolutnej ciszy.
* Na Sycylii pewien Włoch działał, jak nasi, polscy “smakosze” – zamawiał, jadł i nie płacił (rachunki na ok. 20 euro). Wściekłemu restauratorowi zaproponował spotkanie w sądzie. Tam okazało się, że sędzia pokoju stanął po stronie nieuczciwego konsumenta i orzekł, iż ten nie musiał płacić, jeśli uważał rachunek za zbyt wygórowany. Media, krytykowały sędziego zwracając mu uwagę, że stworzył groźny dla restauratorów precedens.