– Wreszcie są turyści, na wodzie widać żagle. Mazury powoli wracają do turystycznego życia – powiedział PAP Zbigniew Jatkowski, właściciel portalu turystycznego o Mazurach. Przyznał, że ruch turystyczny przybiera na sile, podobnie jak w poprzednich latach, w weekendy. – Wtedy portowe knajpy są pełne ludzi, ich właściciele przyznają, że jest nadzieja na to, by odrobić to, co stracili na początku maja – dodał Jatkowski.
Luzowanie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa pozwoliło na otworzenie portów i ekomarin. Nie tylko można już korzystać z miejsc portowych ale też, pod pewnymi rygorami sanitarnymi, korzystać z sanitariatów. – Mniej ludzi niż przed epidemią może korzystać na raz z pryszniców ale za to można już oddać nieczystości z łódek – powiedział PAP Jatkowski.
Mimo że ruch żeglarski rozpoczął się niedawno MOPR już odnotował kilka wypadków, m.in. poparzenie mężczyzny, który wpadł na grilla. Od poniedziałku bezpieczeństwa zdrowotnego na Mazurach będą strzegły też karetki wodne.
Ożywienie turystyczne obserwują właściciele firm czarterowych i hotelarze. Właściciel jednej z najstarszych firm czarterowych na Mazurach Marian Bałbot powiedział PAP, że zainteresowanie czarterami jest z dnia na dzień coraz większe. Żeglarze chcą wypożyczać łodzie nie tylko w wakacje ale i w czerwcu. – Ceny usług czarterowych nie podskoczyły w porównaniu z poprzednim rokiem. Mam nadzieję, że ten sezon nie będzie taki zły, jak się zapowiadało – przyznał Bełbot.
Wiele osób z Polski już odpoczywa na Mazurach. – Widać już na ulicach ludzi przyjezdnych, pojawia się coraz więcej aut. Telefony u nas już się niemal urywają. Na czerwcowy długi weekend już nie mamy miejsca, z dnia na dzień topnieją miejsca noclegowe na lipiec i sierpień. Rezerwują je Polacy ale nikt nie pyta o możliwość płacenia zapowiadanym bonem turystycznym – powiedział PAP menager z Grupy Amax w Mikołajkach Eligiusz Kamiński.
W ocenie Jatkowskiego, paradoksalnie, koronawirus jest nadzieją dla branży turystycznej na Mazurach. – W okolicy odpoczywają m.in. ci, którzy dotąd weekendy spędzali na Litwie. Teraz nikt na Litwę nie jeździ, bo po powrocie musiałby odbyć kwarantannę – powiedział Jatkowski.
W poprzednich latach dziennie po mazurskich jeziorach pływało od 30 do 40 tys. łodzi i jachtów dziennie.