Czernina, biała kiełbasa, a na deser – pączki z ziemniaków i dyni. Takie dania będą wkrótce serwować najlepsze bydgoskie restauracje. Najpierw trzeba jednak nauczyć kucharzy przyrządzać lokalne smakołyki
Ten projekt zmieni kulinarne oblicze Bydgoszczy. Kujawsko-Pomorska Organizacja Turystyczna za unijne pieniądze założyła “Akademię kucharza regionu”, w której szkolenia z przyrządzania lokalnych potraw przejdzie 50 kucharzy z Kujawsko-Pomorskiego i ponad setka specjalistów związanych z branżą turystyczną. Pod okiem fachowców będą uczyć się przyrządzania gęsiny, kajmaku, kujawskich szynek i żurów, gotować czerninę, piec baby wielkanocne, a także wędzić ryby i nastawiać nalewki.
Trenerami kucharzy będą kulinarne gwiazdy, wśród nich m.in. belgijski mistrz Jean Boss, prekursor kuchni molekularnej w Polsce, który wprowadził ją do menu bydgoskiej restauracji Dolce Vita, Hieronim Błażejak, pomysłodawca Festiwalu Smaku w Grucznie, a także najlepsi restauratorzy i szefowie kuchni z regionu.
Wszystko po to, żeby w menu lokalnych restauracji na zawsze zagościły dania typowe dla Kujaw i Pomorza. – Stawianie na regionalizm w kuchni to światowy trend – mówi Justyna Malinowska z KPOT-u. – Chyba najlepsi są w tym Hiszpanie, dla których lokalne dania to atrakcja każdego regionu w kraju. U nas może być podobnie. Ale żeby tak się stało, kucharze muszą umieć przyrządzać kujawskie smakołyki.
gazeta.pl