14 listopada Malakoff na południu Paryża. Miasto-dzielnica obok której 11 miesięcy temu – dzień po ataku na redakcję Charlie Hebdo – terroryści zastrzelili policjantkę, a chwilę później w sklepie Hyper Cache wzięli zakładników….
To, że nie jest to zwykły sobotni poranek wyczuwa się w powietrzu. Zamachy w piątek 13 listopada w kilku miejscach Paryża wstrząsnęły wszystkimi. Ulice nie są jednak opustoszałe, w kawiarniach widać mieszkańców miasta, którzy jak co dzień siedzą na rogu przy swoich ulubionych stolikach. Pod lokalną piekarnią jak zwykle w sobotę ustawia się długa kolejka po świeże bagietki. Sprzedawcy obsługują klientów jak co dzień. W sklepach spożywczych Intermarche i DIA podobnie, do każdej kasy ustawia się rząd co najmniej kilku osób. W koszykach typowe produkty na śniadanie czy obiad, w związku ze stanem wyjątkowym nikt nie robi „zapasów”. Stojący w kolejce i ekspedienci są poruszeni, opowiadają, gdzie znajdowali się w czasie zamachów, co robili ich znajomi. Nawet przed sklepem stoi grupka sąsiadów, którzy dyskutują o tym, co wydarzyło się wieczorem. Wyczuwa się poruszenie, szok i niedowierzanie, także lekką obawę, ale życie toczy się tutaj dalej. Lokalne władze rozwieszają plakaty z kondolencjami i odezwą, by paryżanie nie dali się zastraszyć terrorystom.
Tekst i zdjęcia: Zbyszko Zalewski – Poradnik Restauratora i Poradnik Handlowca
Malakoff – 14 listopada 2015