Jak podaje PAP skazany za oszustwa pracownik musi zwrócić pracodawcy wydatki, które ten poniósł naprawiając innym osobom szkody spowodowane przestępstwami pracownika. Tak orzekł w środę Sąd Najwyższy.
Historia wyglądała tak: pracownik firmy gastronomicznej bez porozumienia z jej właścicielem zawierał umowy z kontrahentami, pobierał towary, ale za nie nie płacił. Gdy sprawa wyszła na jaw okazało się, że kontrahenci stracili ok. 30 tys. złotych i wyegzekwowali spłatę od właściciela firmy.
Niezależnie od tego przeciwko pracownikowi wszczęte zostało postępowanie karne. Skazano za oszustwa. Wszystko to działo się w 2008 roku.
Właściciel firmy, po spłaceniu długów b. pracownika, w 2011 roku pozwał go do sądu, żądając zwrotu zapłaconych na rzecz oszukanych kontrahentów pieniędzy.
Sąd I instancji zasądził żądaną kwotę, sąd II instancji oddalił apelacje pracownika,
W skierowanej do Sądu Najwyższego skardze kasacyjnej były pracownik próbował bronić się, wskazując, że poszkodowanym bezpośrednio nie był pracodawca, ale jego partnerzy handlowi. Poza tym pełnomocnik pracownika powoływał się jeszcze na zarzut przedawnienia, który to termin wynosi 3 lata. SN uznał, że szkoda pracodawcy powstała w wyniku przestępstwa pracownika-oszusta, więc pracodawca miał prawo żądać od niego spłaty .
SN odniósł się również do terminów przedawnienia roszczeń, przypominając, że standardowy, trzyletni termin przedawnienia nie odnosi się do szkód umyślnie wyrządzonych pracodawcy przez pracownika. Zastosowanie mają tu przepisy kodeksu cywilnego, które w przypadku szkód spowodowanych przestępstwem przewidują aż 20-letni termin przedawnienia liczony od dnia popełnienia przestępstwa – podaje PAP.