Ponad tysiąc aplikacji od chętnych w wieku od 18 do 86 lat przyszło na adres niewielkiej fabryki pralinek San Marina w Belgradzie w odpowiedzi na ogłoszenie o wakacie na pierwszego serbskiego degustatora czekolady. Zainteresowanie tą niecodzienną pozycją wykazywali m.in. nauczyciele, inżynierowie, prawnicy, sędziowie, eksperci ds. zarządzania i emeryci. Kandydatury z załączonymi własnymi przepisami na czekoladki, zdjęciami i opisami doznań smakowych nadeszły z wielu odległych miejsc, takich jak RPA, Wielka Brytania, Włochy czy Austria. Jak mówi szefowa produkcji firmy Merima Krstić, zdziwienie budził fakt, że w ani jednej z tysiąca nadesłanych ofert nie padło pytanie o wynagrodzenie. Co więcej, wiele osób proponowało, że mogą początkowo pracować za darmo. Po odbyciu licznych rozmów kwalifikacyjnych wyłoniono 100 osób, spośród których firma wybierze “ę jedną, która ma to coś”. Degustator czekolady nie może palić papierosów ani pić alkoholu. Natomiast musi umieć rozróżniać obecnie już 80 wariantów smakowych czekolady i pralinek. Z pomocą nowego pracownika firma chce niedługo zwiększyć liczbę tych smaków do stu. Degustator będzie również współpracował przy kreacji nowych produktów. Dlatego też musi być w stanie skosztować wszystkiego – wykluczone jest więc uczulenie m.in. na ciemną i jasną czekoladę z nadzieniem owocowym, alkohol, orzechy, paprykę chili, pieprz, kardamon, lawendę czy imbir. Co więcej, “musi umieć dopasować rodzaj pralinek do indywidualnych potrzeb klienta” – mówi szefowa firmy Marina Kaludżerović, dodając, że jest to “zadanie wymagające subtelnego psychologicznego podejścia”. Zgodnie z opisem obu pań, degustacja pralinki powinna odbywać się nieśpiesznie, w temperaturze pokojowej. “Należy wyczuć konsystencję (pralinki) między palcami, potem delikatnie przebić się zębami przez słodką polewę; przy dokładnie 36 st. C na języku uwalnia się pełny bukiet. Należy na krótko wstrzymać oddech i następnie wykonać wydech przez nos.
(Źródło: Interia.pl)