Wypalenie zawodowe w gastronomii to bardzo częsty przypadek. My, kucharze jesteśmy na nie szczególnie narażeni ze względu na to, że praca w kuchni jest niezwykle stresująca, ale również trudna fizycznie. Często pracujemy po dwanaście godzin dziennie. Jednak, gdy zawód jest pasją, miłość do gotowania potrafi przezwyciężyć wiele trudów.
Jeśli miałbym wymienić najczęstsze przyczyny wypalenia w tym zawodzie, z pewnością winiłbym tu monotonię czynności, które wykonujemy w sposób powtarzalny. Jako przykład podam własną historię. Jeszcze do niedawna pracowałem w Norwegii. Spędziłem tam, gotując, blisko sześć lat. Pewnego dnia obudziłem się i zacząłem się zastanawiać – po co ja w ogóle to robię? Poczułem, że nie mam już siły iść do pracy, ale zaraz potem zadałem sobie kolejne pytanie. Gotuję całe życie, więc jeśli przestanę to robić, to, co dalej? I tak po kilku łykach kawy kryzys przechodził. Przezwyciężałem go, bo pasja do zawodu zawsze wygrywała. Ale oczywiście monotonia to nie jedyny czynnik prowadzący do wypalenia zawodowego. Jest ich wiele, choć jednym z głównych z całą pewnością jest relacja z właścicielem restauracji lub szefem hotelu. Jeśli jest negatywna, czy wręcz toksyczna, bardzo mocno przekłada się na pracę szefa kuchni, czy nawet całego zespołu. Jeśli zespół jest obarczany przykładowo złymi wynikami finansowymi, które nie są spowodowane złą kuchnią, a na przykład brakiem odpowiedniej reklamy i promocji, działa to niezwykle demotywująco. Obecnie mam jednak niezwykłe szczęście móc pracować w grupie znakomitych szefów kuchni. Wzajemnie się motywujemy i wspieramy, dzięki czemu wiem, że wszystko, co robię, idzie w dobrym kierunku.
DOBRZE FUNKCJONUJĄCY ZESPÓŁ TO PODSTAWA
Wspominając moją historię z Norwegii, chcę, żeby moi pracownicy budzili się z myślą, że każdy dzień przyniesie im satysfakcję z pracy, którą wykonują, bo nie ma szefa kuchni bez zespołu. To jest praca zespołowa. Można mieć swoje wizje, ale samemu wszystkiego nie jest się w stanie zrobić. Dlatego, ważne jest dbanie o pracowników, aby nie dotknął ich syndrom wypalenia zawodowego.
TRZEBA MOTYWOWAĆ INNYCH
Jeśli kucharz czuje się wypalony w zawodzie, spowalnia pracę całego zespołu. Taki pracownik nie ma również siły na kreatywność, bo całą energię wkłada w zmotywowanie siebie do pracy, bądź przetrwanie w niej, zamiast czerpać przyjemność z gotowania i tworzenia nowych potraw. Wypalenie przekłada się również na organizm. Dochodzą zaburzenia snu, bóle mięśni. Wówczas naszym zadaniem – jako szefów kuchni – jest szybkie zareagowanie na taką sytuację. W Hotelu Mikołajki***** czujemy się odpowiedzialni za podwładnych, dlatego niezwykle dbamy o odpowiednią organizację pracy. Personalnie, aby uniknąć takich sytuacji, staram się wspierać osobę, która wykazuje symptomy wypalenia. Zwracam również uwagę na konflikty, jeśli demotywacja jest przyczyną pochodzącą niebezpośrednio z zespołu. Pomagam na różne sposoby – czasem wystarczy zwykła rozmowa, a czasem trzeba komuś dać kilka dni wolnego, aby mógł sam złapać równowagę. Pracowników również z pewnością trzeba motywować i odciążać, jeśli tej pracy jest za dużo. Dobry szef, lider, niezależnie od zawodu musi umieć delegować zadania, ale także wspierać i nie dopuścić do przemęczenia, gdyż to szybko odbije się na jakości usług. Zamiast robić wszystko samemu, warto wskazać drogę, wysłuchać pomysłów i przetestować je. Moi pracownicy podczas takich testów często sami zaskoczeni są rezultatami. Takie sukcesy napędzają do pracy i sprawiają, że wiem, dlaczego wykonuję ten zawód. I nieraz pracuje się długo, bo taka jest nasza rola szefów, liderów – razem stworzyć coś, z czego będziemy dumni zespołowo. Tylko wówczas nasi goście otrzymają usługę na najwyższym poziomie i do nas wrócą, a jest to nasza największa nagroda.
MICHAŁ SOLIWODA
Zastępca Szefa Kuchni
Hotel Mikołajki*****
Polska Inicjatywa Kulinarna
www.polskainicjatywakulinarna.pl