Ale skąd je wziąć skoro większość oszczędności poszła na spłacenie kredytów, leasingów i innych zobowiązań. Wiem też, że są restauracje, które mają środki na ponowne otwarcie i całe szczęście.
Co do samego rynku gastronomicznego, moim zdaniem wielu z nas się zastanowi czy jest sens w ogóle się otwierać. Czy będzie siła zaczynać wszystko nie tyle od nowa z pozytywną energią, ale z dużego minusa, z wielką niewiadomą i bez żadnej pomocy od państwa, któremu płacimy nie małe podatki. Skąd brać motywacje? A to nie będzie szybki powrót jak za naciśnięciem zielonego guzika i wszystko po kilku dniach wróci do normy. To będzie długi proces zanim goście powrócą do restauracji, bo oni też będą mieli przecież do nadgonienia swoje zobowiązania i zaległości finansowe.
Uważam, że po początkowej wielkiej euforii i ogromnej radości, nadejdzie moment planowania u wszystkich w jak wielkim dołku jestem i co najpierw?! W tym roku, jeśli uda się otworzyć restauracje na sezon letni, to część z nich będzie w stanie jakoś funkcjonować, ale jeśli to będzie jesienią… to nie będzie czego w tym kraju zbierać.
Ale na dzień dzisiejszy wszystko jest jeszcze pisane patykiem po wodzie.
Mariusz Pieterwas, szef kuchni i właściciel restauracji Krew i Woda w Gdyni