Nasze gusta kulinarne wciąż się rozwijają, jednakże jedno pozostaje niezmienne – Polacy uwielbiają suto zastawione stoły! Argumentów dla takich upodobań możemy szukać w wielu źródłach – między innymi w literaturze. Warto rozpocząć od dzieł Henryka Sienkiewicza, który w tym roku w szczególności zasługuje na naszą uwagę.
Uhonorowanie pisarza
– Senat RP ustanawia rok 2016 Rokiem Henryka Sienkiewicza, by w setną rocznicę śmierci oddać należny hołd temu Wielkiemu Polakowi i przyczynić się do popularyzacji Jego twórczości oraz idei zawartych w Jego książkach – podkreślili senatorowie w uchwale inaugurującej obchody poświęcone owemu pisarzowi. Takie dzieła to przede wszystkim nieoceniona szansa na poznanie zwyczajów naszych przodków, m.in. tych kulinarnych.
– Powieści, szczególnie tak wielkie jak te pochodzące spod pióra Sienkiewicza, dla każdego z nas stanowią źródło wiedzy, czy inspiracji. Mnie, jako kucharza, szczególnie interesują wątki związane z jedzeniem i staropolskimi smakami. To także świetna okazja do poznania ówczesnych zasad obowiązujących podczas spotkań przy stole – mówi Piotr Ceranowicz, ekspert kulinarny marki Lubella.
Trylogia polskich smaków
Polacy to miłośnicy uczt. Jak pokazuje historia, oprócz żywych rozmów przy stole, na naszych talerzach od zawsze gościło bogactwo smaków. Dostrzegł to oczywiście także Sienkiewicz, którego interesowały nie tylko kwestie batalistyczne, ale również społeczno – kulturalne. Przyjemność ludności sprawiały przede wszystkim wszelkie spotkania towarzyskie – w karczmach, na turniejach rycerskich czy biesiadach. Przy takich okazjach, wedle dzieła Trylogii pt. „Ogniem i Mieczem”, na stołach królowała dziczyzna oraz dzikie ptactwo, suto zakrapiane różnego rodzaju trunkami – najczęściej miodem pitnym lub nalewkami. Podobny obraz widzimy w kolejnej części sienkiewiczowskiej serii pt. „Potop”. Specyfiką sarmackiego wojowania były bowiem nie tylko bitwy, ale także obozowe uczty, urządzane przy okazji każdej przerwy w działaniach zbrojeniowych. Menu żołnierskie, oprócz mięsa, obfitowało przede wszystkim w produkty zbożowe – najczęściej w formie chleba. Przyjęcia opisywane w „Panu Wołodyjowskim” eksponowały z kolei chęć zaspokojenia wszystkich zmysłów kulinarnych zgromadzonych gości. Stoły uginały się wówczas pod niezmierzoną ilością mięs (ptactwa czy dziczyzny), a wszystko popić można było kwaśnym mlekiem. – Jednak to nie mięsa stanowiły prawdziwy przykład zdolności kulinarnych Polaków, z którymi tak naprawdę spotykamy się również współcześnie. W czasach opisywanych przez Sienkiewicza, nasi rodacy byli bowiem niekwestionowanymi specjalistami w przygotowywaniu ryb słodkowodnych. Post trwał wtedy prawie pół roku, dlatego osiągnięcie mistrzostwa w technikach przygotowywania potraw ze szczupaków, czy łososi stało się naszą międzynarodową chlubą. Najczęściej ryby podawane były na ostro lub kwaśno z dodatkami w postaci grochu lub kapusty – opowiada Piotr Ceranowicz, ekspert kulinarny marki Lubella.
Przyprawy i słodkości prawdziwego Sarmaty
Wpływ szlacheckich zwyczajów na polską kuchnię doskonale widać również w innej dziedzinie – deserach. Wyglądały i smakowały one inaczej niż ówczesne. Ciężko sobie nawet wyobrazić, aby w oryginalnej formie mogły ponownie zagościć na naszych stołach. Na dworach królowały bowiem wtedy torty ze szpiku, raków czy kapusty. Powodzeniem cieszył się również odpowiednik aktualnego cukierka, czyli tatarskie ziele w cukrze. Polacy w tamtych czasach z namiętnością stosowali także dodatki korzenne. Do najpopularniejszych należał szafran, imbir, pieprz (różne kolory), cynamon, goździki a także gałka muszkatołowa. – Co ciekawe, nie były one stosowane wyłącznie w formie przypraw, ale także jako panierki, zagęszczacze oraz farsze – dodaje ekspert kulinarny marki Lubella.
Współczesna uczta szlachecka
W dzisiejszych czasach Polacy także uwielbiają ponieść się fantazji nietypowych smaków. Sposobem na podróż do dawnych, szlacheckich dań może być przyrządzenie mięsa z królika. Tamtejsze uczty nie mogły obejść się również bez regionalnych trunków i aromatycznych przypraw. Dziczyzna w tym przypadku świetnie skomponuje się z aromatyczną nutą jabłkowego cydru w formie sosu. Jak zaadoptować te tradycyjne smaki do naszych obecnych realiów kulinarnych? Z odpowiedzią przychodzi Piotr Ceranowicz, ekspert kulinarny marki Lubella. Jego przepis zachwyci podniebienia nawet najbardziej wymagających gości. Poniżej serwujemy pomysł na przyrządzenie makaronu, łączącego w sobie tradycję Sienkiewicza z nowoczesnością. Smacznego!
Makaron w szlacheckiej odsłonie
Czas przygotowania: 90 minut
Poziom trudność: średni
Ilość porcji: dla 4 osób
Składniki:
- Makaron Lubella Pióra nr 17 400g
- 2 tusze z królika
- Wytrawny cydr jabłkowy 400 ml
- 1 marchew
- 1-2 łyżki Mąki Lubella Puszysta Luksusowa (do zagęszczenia sosu)
- 2 łyżki musztardy francuskiej
- 1,5 cebuli
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżeczki tymianku
- Sól
- Pieprz biały
Przygotowanie:
Mięso z królika dzielimy na drobne kawałki i posypujemy solą, pieprzem oraz tymiankiem. Następnie odstawiamy je na ok. 40 minut.
Makaron gotujemy wg zaleceń producenta.
Pokrojoną cebulę i czosnek smażymy na patelni do momentu ich zeszklenia.
Przyprawione kawałki królika obsmażamy na rumiano z każdej strony. Następnie dodajemy do nich przygotowaną wcześniej cebulę i czosnek.
Pokrojoną w cienkie plastry marchew mieszamy z musztardą oraz ¾ cydru. Dusimy na małym ogniu pod przykryciem przez ok. 30 minut, podlewając całość pozostałym cydrem.
Wszystko gotujemy, aż do momentu zgęstnienia – w tym celu możemy dodatkowo dodać łyżki mąki.
Wszystkie składniki łączymy z wcześniej przygotowanym makaronem i dekorujemy tymiankiem.
***
Piotr Ceranowicz – ekspert kulinarny związany z marką Lubella.
Szef kuchni restauracji Kaskrut oraz szef i patron restauracji Kitchen. Uczestnik 3. edycji programu Top Chef. Absolwent Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na kierunku Medycyny Weterynaryjnej i Psychologii Klinicznej na Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie. Były główny szkoleniowiec i barista w ZEN City Lounge. W 2012 roku był finalistą ogólnopolskiego konkursu „Kucharz odkrycie roku 2012”.