Główne grzechy popełniane przez restauratorów w komunikacji w social mediach to m.in.: brak planowania, robienie wszystkiego ad hoc. Traktują je jak piąte koło u wozu.
„Wrzuć to szybko na Facebook! Czemu tego nie było na Facebooku jeszcze? Szybko, szybko! Było mało gości, bo nie wrzuciłaś czegoś na Instagram! Nikt nie wiedział o naszej ofercie, bo stories na Instagramie poszło! ”, itd.
„Nie, to tak nie działa…. Ale jak to?! Przecież te social media mają taką siłę…”.
Ano mają i dlatego restauratorzy nie traktują tego kanału jak wspomniane w tytule tego felietonu „piąte koło u wozu”. Mają coraz większą świadomość ich siły i całej komunikacji online, niestety wciąż nie potrafią zrozumieć, że to medium już nie działa tak, jak kilkanaście lat temu, gdy każdy post generował bardzo duże zasięgi i docierał do prawie każdego naszego odbiorcy. Mogliśmy sobie wrzucać, co chcemy i kiedy chcemy, a efekt był „wow”.
Teraz mając kilka, a nawet kilkanaście tysięcy obserwujących osób, potrafimy w większości wygenerować pod postem zaledwie kilkanaście jakichkolwiek reakcji (like czy komentarz). Żyjemy w czasach online – oczywiste. Nie tylko komunikujemy się online, robimy przez interenet zakupy, oglądamy wystawy, czy nawet trenujemy w wersji online! To o co chodzi? Czemu nasze komunikaty „nie docierają”, jak są tam „wszyscy”?
Szkopuł tkwi w tym, że no właśnie… wszyscy przenieśli się do świata online. Powiecie – no to ekstra! Mamy to! Ha! A to nie jest takie proste, bo nie tylko nasza marka tam jest, są ich miliony i każdy ma do zakomunikowania ofertę, nowości, promocje, czy premierę nowego produktu. Każda z marek tworzy posty, komunikację. Jesteśmy dosłownie zalani różnymi treściami. W wielu moich wcześniejszych felietonach zaznaczałam, że mamy zaledwie kilka sekund (a dokładnie dwie!), by złapać uwagę naszego odbiorcy i uwierzcie mi, że ciężko jest to zrobić tymi ad hockowymi postami. Nie twierdzę, że się nie da, ale jest to naprawdę trudne.
Do tego jeszcze posty naszych przyjaciół, znajomych, którzy zalewają nas tym, co robią, bo przecież teraz trzeba podzielić się wszystkim z naszymi „wirtualnymi” przyjaciółmi.
Weźmy sobie „na tapetę” proste przykłady. Dzień Kobiet, Walentynki, a może i niech będzie Sylwester – przykładowe dni, w których prawie każda marka tworzy dedykowaną ofertę. Jedni sprzedają kreacje sylwestrowe, wieczorowe makijaże, inne marki różne wycieczki, inni kolacje, ofertę set menu, królują dedykowane wyprzedaże, czy promocje cenowe właśnie z tej konkretnej okazji i przeróżne dedykowane pakiety itd. Wymieniać tu można prawie bez końca. Mnogość ofert jest niewyobrażalna.
Czy bez zaplanowanej, odpowiednio wcześniejszej komunikacji z chwytliwą szatą graficzną, bardzo czytelnym przekazem i naprawdę wyjątkową ofertą się przebijemy?
Uwierzcie mi, że nawet jak to wszystko mamy, potrafi być bardzo ciężko. Dodatkowo, co wspomniałam już wyżej, czasy wysokich organicznych zasięgów na Facebooku czy Instagramie (najczęstsze kanały social media, których używamy obecnie w gastronomii), już dawno minęły. Dlatego powinniśmy działać z odpowiednim wyprzedzeniem i naprawdę przemyślaną ofertą.
Social media mają ogromny potencjał, ale wymagają naszej uwagi, śledzenia algorytmów, tego, co się klika czego ludzie szukają, jakie kreacje graficzne zwracają ich uwagę, ile postów powinno się wrzucać, na jaki kanał dziennie, jakie hasztagi i filtry, a nawet muzykę do nich dodawać itp. Już nie wspominam, że sponsorowanie postów, czy angażowanie influencerów to już chleb powszedni w działaniach marketingowych.
Poświęcamy czas oraz budżety na tworzenie różnych ofert w naszych lokalach. Poświęćmy go też na dobrą komunikację. To jest trochę jak z wszystkim: na szybko ciężko stworzyć świetną kartę menu, czy wyszkolić pracownika. Tak samo jest z komunikacją. Jak będziemy traktować ją po macoszemu, to możemy spodziewać się miernych efektów. To musi być już nasz standard przy planowaniu jakichkolwiek działań, ofert, eventów. Nie możemy traktować jej jako dodatek, bo bez dobrej komunikacji, stracimy naszych gości, a to przecież dla nich prowadzimy nasze biznesy, dzięki nim mogą one istnieć. Nie musimy od razu angażować niebotycznych budżetów w social media. Na wstępie krok po kroku, zacznijmy budować nasze zasady komunikacji, zapoznajmy się z algorytmami, stwórzmy plan i wyznaczmy osoby do prowadzenia tych kanałów.
W Internecie można znaleźć szereg danych, które są publicznie udostępniane m.in. przez Meta (Instagram i Facebook), czy coraz słynniejszy TikTok – co wrzucać, kiedy, w jakiej ilości, jaka muzyka czy kreacje są teraz top, czy co się po prostu klika.
KINGA RYLSKA
Head of Marketing
NINE’s Restaurant & Sports
Restauracja Roberta Lewandowskiego
w Browarach Warszawskich
Oprac. red.