Lokale gastronomiczne w Czechach są zamknięte od 14 października. Ten stan potrwa co najmniej do 20 listopada i zapewne będzie przedłużony.
Firmy rozwożące zamówienia do klientów według różnych szacunków pobierają od restauracji 20-30 procent prowizji od wartości zamówienia. W Pradze tylko dwie z największych firm kurierskich związanych z obsługą zamówień gastronomicznych ograniczyło marże. Są także dni, gdy marże w ogóle nie są pobierane.
Organizatorzy akcji szacują, że spośród 35 tys. działających w Czechach lokali gastronomicznych, połowie grozi bankructwo. Jedna trzecia zawiesiła działalność, a tysiące ludzi straciły pracę.
Sprzedaż na wynos może restauracjom zapewnić co najwyżej jedną trzecią dotychczasowych obrotów. Według szefa Związku Handlu i Ruchu Turystycznego (SOCR) i wiceszefa Izby Gospodarczej Tomasza Prouzy zamawianie dań na wynos na równi z ochotniczym szyciem maseczek stała się symbolem zachowań Czechów podczas wiosennej fali pandemii. Prouza dodał, że restauracje, bary i piwiarnie są częścią czeskiej spuścizny kulturowej.
oprac. red.
źródło: PAP