Walentynki to idealny moment, aby do sezonowego menu zaproponować intrygującą wkładkę z pro miłosnymi daniami. Wprawny szef kuchni na ten dzień wymyśli prawdziwie miłosne potrawy, dzięki którym pokaże gościom swój kunszt kulinarny, zachwyci ich niekonwencjonalnymi przyprawami i połączeniami, które podsycą sielską atmosferę. Bo o to w tym dniu chodzi, aby było przyjemnie, romantycznie i nieco pieprznie! Jakie dania spowodują wzrost pozytywnego napięcia między zakochanymi? Czego nie powinno tego dnia zabraknąć w karcie? Jakie potrawy pobudzają apetyt na miłość?
Menu na bazie afrodyzjaków
Bazylia, szparagi, ostrygi, truskawki, czekolada – to tylko niektóre ze składników, którymi warto operować. – Na pobudzenie apetytu najlepszy jest szampan i truskawki. Klasycznymi potrawami są także owoce morza (krewetki, ostrygi, mule czy małże św. Jakuba), z mięs na pewno króluje czerwień, przy zupach dobrze sprawdzają się tajskie i orientalne smaki podkręcone chili, imbirem, czosnkiem i trawą cytrynową. Desery należą zaś do czekolady pod każdą postacią, pistacji, fig, miodu, truskawek i wanilii – wylicza Dawid Łagowski, Szef Kuchni Pałac Mierzęcin, Wellness & Wine Resort, Restauracja Destylarnia. W czasach szlacheckich za afrodyzjaki uważane były dosyć niesztampowe, jak na dzisiejsze czasy składniki: jądra zwierząt, żywica z drzew, jaszczurki, ale także pasternak, rzepa, czy chociażby pomidor. Już w starożytności wiedziano, że na nastrój zakochanych może wpływać to, co zjadają. To dlatego stosowano masę ziół i przypraw, które miały dodatkowo pobudzić ochotę na erotyczne igraszki. Imbir, kardamon, anyż gwiazdkowy, cynamon, chili, a także tymianek i rozmaryn wiodą tutaj prym, i dlatego dobrze jest je wmieszać w kolacyjne dania. Wszystkie te przyprawy podbudzają krążenie krwi i wzmagają pożądanie. Zioła zaś zwiększają popęd seksualny, oddziałują nie tylko na ciało, ale także umysł. A jak powszechnie wiadomo, wszystko zaczyna się w naszej głowie, a może jednak w żołądku? Nie bez przyczyny jedno z najbardziej popularnych powiedzeń kulinarno-miłosnych mówi o związku zakochania z jedzeniem… Pamiętajmy także o Dniu Kobiet – to kolejna okazja, podczas której sprawdzi się miłosne menu. Niejeden mężczyzna wykorzysta je po to, aby uwieść swoją ukochaną i podsycić jej apetyt na miłość.
Smaki miłości
Niestety to, co pobudza mężczyzn może być niewskazane dla płci pięknej. – Musimy wiedzieć, że na kobiety i mężczyzn działają inne afrodyzjaki. Kobiety silniej reagują na woń, pobudza je: anyż, szafran, marchew, melon, granat i mango, płeć brzydka lubuje się w ostrygach, krewetkach, imbirze, gałce muszkatołowej, arbuzie i brzoskwiniach – dodaje Dawid Łagowski. Okazuje się kobiety potrzebują zupełnie innych składników, które spotęgują działanie hormonów. Oczywiście istnieją takie klasyki, które pobudzą oboje, jak na przykład: czekolada, cynamon, czy tłuste ryby (węgorz, śledź, makrela, łosoś, tuńczyk, rekin czy sardynka), które mają w sobie fosfor, wapń i cynk odpowiedzialny za podniesienie poziomu testosteronu w organizmie. Warto też zwrócić uwagę na formę podania i kształt niektórych owoców. Ponoć marchewka jest podwójnie erotyczna. Po pierwsze ze względu na swój bardzo miłosny skład, po drugie z powodu swojego fallicznego kształtu. Także awokado oraz takie owoce jak: mango, granat czy melon konotują niegrzeczne skojarzenia, a ich konsumpcja dla niektórych par jest swoistą grą wstępną. Dzień Zakochanych należy także w dużej mierze do czekolady, którą szefowie kuchni lubią podawać z dziczyzną, jagnięciną lub indykiem. Przyprawiona chili, pieprzem czy anyżem zyskuje zupełnie nowe wcielenie i wodzi na pokuszenie także tych, którzy na co dzień stronią od jej słodyczy. W tym dniu, prócz miłosnych dań, restauracja powinna zapewnić zakochanym wyjątkową oprawę: świece, piękne nakrycia, świeże kwiaty i nastrojową muzykę. Dobrze jak stoły nie będą stały blisko siebie, po to, by zagwarantować gościom intymną atmosferę. A czego warto unikać? Na pewno tłustych, smażonych ciężkich dań, wariacji śmietanowych czy sałatek z surową cebulą czy czosnkiem. Potrawy mają być zadziorne i lekkie, tak aby trawienie nie zabierało zbyt wiele czasu, a goście po skończonej kolacji mieli siłę i ochotę na konsumpcję w zupełnie innym, nieco bardziej cielesnym wymiarze.