Marian Frankowski:  Kuchnia Głęboczka to harmonijne połączenie tradycji z nurtem fusion

Wywiady

Marian Frankowski: Kuchnia Głęboczka to harmonijne połączenie tradycji z nurtem fusion

23 lutego 2015

Rozmowa z Marianem Frankowskim, szefem kuchni restauracji Morellino w hotelu Głęboczek Vine Resort&SA****.

Heidi Handkowska: Kuchnia Głęboczka to harmonijne połączenie tradycji z nurtem fusion. W Restauracji znajdziemy dwie karty dań. Proszę o tym opowiedzieć.

Marian Frankowski: Goście coraz częściej są zainteresowani potrawami kuchni polskiej, które przygotowujemy z regionalnych i świeżych produktów pochodzących od lokalnych dostawców. I właśnie takie dania znajdziemy w Restauracji Morellino w Hotelu Głęboczek Vine Resort & Spa****. Oczywiście nie zamykamy się tylko na jeden rodzaj kuchni. W karcie menu znaleźć można także potrawy kuchni międzynarodowej. Staramy sie być otwarci na kuchnie całego świata. Jednak muszę się przyznać, że najbliższa mojemu sercu jest kuchnia kujawsko-pomorska – bogata w ziemniaki, jaja, mleko, dziczyznę, ryby, grzyby oraz owoce.

Restauracja Morellino otrzymała prestiżową rekomendację od Stowarzyszenia Slow Food Polska. Jest to z pewnością ogromne wyróżnienie.

Jesteśmy dumni z tego, że nasze starania o to, by chronić i popularyzować tradycyjne, wysokiej jakości produkty, zostały docenione. Mamy nadzieję, że dzięki tej rekomendacji, coraz więcej osób będzie odkrywać serwowane tutaj potrawy, radować się ciszą i bez pośpiechu doświadczać bogactwa różnorodnych smaków Głęboczka. Restauracja Morellino jest dopiero piątą restauracją,  która dołączyła do tego elitarnego grona. Obserwujemy także, że coraz więcej restauracji jest zainteresowanych przynależnością do Stowarzyszenia Slow Food. A przepiękne położenie Restauracji Morellino, bliskość natury, różnorodność smaków i szacunek do tradycji to czynniki, które z pewnością nas wyróżniają. Nasze dania tworzone są od podstaw.

Do jakich potraw ma Pan największy sentyment i które lubi Pan przyrządzać najbardziej?

Sentyment mam do smaków wyniesionych z rodzinnego domu i z wakacji na wsi u babci. Pamiętam smak świeżego mleka, zapach mąki przywiezionej prosto z młyna z własnego ziarna czy słodycz dżemów i konfitur. Życie w harmonii z naturą i szacunek do ziemi to wartości, które ukształtowały mój charakter i osobowość, a także wpłynęły na wybór wykonywanego z pasją zawodu. Staram się stworzyć namiastkę tego co sam zaznałem w dzieciństwie mojemu czteroletniemu synowi Marcelowi. Wspólnie sadzimy pomidory, pielęgnujemy je, zbieramy, a następnie przygotowujemy zupę pomidorową.

Jak w każdej restauracji, także i tu są pozycje w menu, które obowiązkowo muszą się pojawić…

Tak, mamy takie pozycje w menu, które muszą obowiązkowo się pojawić i ciężko jest przy zmianie karty wymienić je na inne. Jest to na pewno żurek na domowym zakwasie podawany w chlebie naszego wypieku; kaczka z pieczonymi ziemniakami, smażonymi jabłkami i żurawiną oraz szarlotka wypiekana z jabłek szara reneta z lodami cynamonowymi.

Czy przygotowywanie posiłków to dla Pana hobby, praca zawodowa czy sztuka?

Te trzy elementy stanowią dla mnie jedno. Uważam, że gotowanie, jak wiele innych zawodów jest sztuką, a jednocześnie moją życiową pasją i hobby. Wszystkie elementy mogą idealnie współgrać. W życiu próbowałem robić inne rzeczy, jednak doszedłem do wniosku, że gotowanie jest moją największą pasją i sprawia mi wiele przyjemności.

Pana recepta na sukces?

Serce i dusza włożone w to co się robi, najlepsze jakościowo składniki i prosty przepis tworzą genialny smak.

Kogo można spotkać w Restauracji?

Ludzi, którzy cenią sobie dobrą kuchnię, ciszę i panującą tutaj nieformalną atmosferę. Natomiast dla mnie najważniejsze jest to, że spełniamy ich oczekiwania i do nas wracają.

W karcie win znajdziemy trunki z Włoch, Francji, Hiszpanii i nowego świata, ale także z polskiej winnicy Państwa Płochockich. Proszę o tym opowiedzieć?

Faktycznie w Restauracji Morellino dostępne są wina z całego świata. Jednak nasi goście najczęściej decydują się na wybór win z naszej rodzinnej winnicy Płochockich, z Daromina, z okolic Sandomierza. Dlaczego? Ponieważ są polskie, tak, jak nasza kuchnia.