Restauracje na kółkach podbiły polskie miasta

Wydarzenia

Restauracje na kółkach podbiły polskie miasta

24 sierpnia 2018

Moda na jedzenie z food trucków rozpoczęła się blisko 5 lat temu, jednak to właśnie teraz przeżywa prawdziwy rozkwit. Jeszcze w 2014 roku po polskich ulicach jeździło ich niespełna 150, dziś ta liczba przekracza tysiąc. Nowe biznesy tego typu powstają w geometrycznym tempie, dlatego możemy już mówić o kulinarnej  i kulturalnej rewolucji.

Oryginalne hamburgery, tosty, naleśniki, zapiekanki, desery, jak i specjały kuchni tajskiej, indyjskiej czy chińskiej – tego wszystkiego można spróbować wybierając coś z menu restauracji na kółkach. Pojawiły się one na ulicach polskich miast pół dekady temu i od tego czasu cieszą się coraz większym powodzeniem.

– Od 2013 roku popularność food trucków stale rośnie – mówi Jakub Aleksandrowicz, Chief Marketing Officer w Pasibusie, który jest pionierem streetfoodu we Wrocławiu. – To właśnie wtedy postawiliśmy naszego Dziadzia naprzeciwko Arkad Wrocławskich. Widać, że jedzenie “na ulicy” nie jest już tylko modą, ale weszło na stałe w nawyki wrocławian.

– Jeszcze pięć lat temu rynek polskich food trucków był dość skromny – mówi Marta Stachera z warszawskiej  firmy „Żarcie na kółkach”, organizującej festiwale food trucków. – Było ich niewiele, a w menu królowały głównie burgery. Teraz obserwujemy prawdziwy wysyp restauracji na kółkach oferujących kuchnię azjatycką m.in. japońską, tajską czy chińską lub też południowoamerykańską serwującą przysmaki kolumbijskie czy meksykańskie. Dlatego też zajęliśmy się promocją street foodu w najlepszym wydaniu. To coraz częściej kuchnia na naprawdę wysokim poziomie. 

Zielone światło od miasta

Jak twierdzą właściciele tego typu gastronomii, również władze miast zaczęły zauważać potrzeby lokalnej społeczności w tym zakresie i udostępniać pojedyncze miejsca na ustawienie food trucków.

– Ich funkcjonowanie zostało bardzo dobrze przyjęte i cieszy się coraz większą popularnością wśród naszych mieszkańców – mówi Zuzanna Morska z Biura Rozwoju Gospodarczego Urzędu Miejskiego Wrocławia. – Stąd też miasto wychodzi naprzeciw takiej działalności. Poza obszarem Parku Kulturowego, gdzie są ściśle wyznaczone miejsca parkowania food trucków, mogą one być zlokalizowane wszędzie tam, gdzie wyrazi na to zgodę właściciel danego terenu.

W samym centrum lub pod biurowcem

Choć boom towarzyszący food truckom sprawił, że można je spotkać już nie tylko na specjalnych wydarzeniach, jakimi są zloty tych małych restauracji na kółkach, ale prawie na każdym osiedlu w dużym mieście, to jednak są miejsca, gdzie street food cieszy się szczególną popularnością.

– Do najlepszych miejsc na taką działalność z pewnością należą te, gdzie jest dużo ludzi, np. takie, do których będzie po drodze podczas weekendowej przejażdżki na rowerze albo w okolicy dużych biurowców, gdzie klienci najczęściej przychodzą na lunch – uważa Jakub Aleksandrowicz.

Poza ścisłym centrum miast food trucki można spotkać w sąsiedztwie dużych biurowców i parków biznesu, gdzie z ich oferty korzystają zatrudnieni w tamtejszych przedsiębiorstwach pracownicy m.in. we Wrocławiu na terenie Wołowska Park

– Z pewnością jest to interesujące dopełnienie naszej oferty biurowej i ciekawy przerywnik dnia pracy – mówi Adam Galewski, dyrektor generalny firm Devco i BFF Investment Polska zarządzających Wrocławskimi Parkami Biznesu. – Dzięki temu pracownicy działających tu przedsiębiorstw mogą zjeść niecodzienny lunch nie oddalając się zbyt daleko od swojego miejsca pracy. Poza tym, bardzo chętnie wychodzą z biur, aby skosztować czegoś dobrego na zewnątrz.

Dla dziadka i wnuczka

Każdego roku sezon na jedzenie w restauracjach na kółkach rozpoczyna się już w pierwszych cieplejszych dniach wiosny. Kalendarz dedykowanych wydarzeń i festiwali startuje już w marcu. Wśród tegorocznych imprez znalazły się m.in. Wrocław Food Truck Festiwal, Festiwal Food Trucków, 5. Mistrzostwa Burgerowe, Warszawska Pyza, Street Food Polska Festival w Krakowie, Festiwal Smaków Food Trucków w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy czy Zlot Food Trucków w Zabrzu.

Za każdym razem tego typu imprezy przyciągają tłumy mieszkańców miast, którzy chętnie zjedliby coś nieco innego niż na co dzień. Jedzenie podawane „na ulicy” lubią zarówno dzieci i młodzież, jak i osoby starsze.

– Nasi klienci są przeróżni – twierdzi Jakub Aleksandrowicz. – Widzimy, że bariera wiekowa zaczyna się zacierać i odwiedzają nas już dziadkowie z wnukami. Klienci są głodni dobrego, świeżego jedzenia, które przyrządzane jest na ich oczach przez fajnych ludzi, których pasją jest gotowanie.